ale byłoby gorzej, gdyby próbowali wydać za mąż ciotkę Fionę. Wątpił, czy starczyłoby mu pieniędzy, by nakłonić pannę Gallant do podjęcia tego wyzwania. Choć niechętnie, musiał przyznać jej rację w jednej sprawie. Nie powinien jej namawiać, żeby włożyła suknię od madame Charbonne. Wcale nie chodziło mu o jej śmieszne obiekcje, że to strój niestosowny dla zwykłej nauczycielki. Po prostu nie mógł oderwać od niej oczu i zapanować nad rozpaloną wyobraźnią. - Czy zamierza pan przedstawić Rose jakimś bliskim znajomym? - spytała, napotkawszy jego wzrok. - Mojemu przyjacielowi Robertowi Ellisowi, wicehrabiemu Beltonowi. Był bardzo ciekaw kuzynki Rose. Popatrzyła na niego uważnie. - Dlaczego? Z wyrazu jej twarzy zgadł, że domyśla się odpowiedzi. - A dlaczego nie? - rzucił zaczepnym tonem. - Czy pani nie chciałaby poznać jedynych krewnych earla Kilcairn Abbey? - Chyba tak - przyznała niechętnie. - Ale wydaje mi się, że unika pan rozmowy na ten temat. Lucien zmrużył oczy. - Doprawdy? - Właśnie... http://www.abc-budowadomu.org.pl - Świetna dziewczyna. Gratuluję! To coś poważnego? - spytał, zniżając głos. Bryce przez moment miał ochotę zaprzeczyć, lecz serce mu nie pozwoliło. - Tak - odrzekł. - To świetnie. Wszyscy będziemy radzi, jeśli przywróci cię światu. Bryce uśmiechnął się lekko zakłopotany, zdając sobie sprawę, iż Drew ma rację. Dotąd unikał ludzi, nie chcąc słyszeć wyrazów współczucia ani pytań na temat Diany, skoro nie czuł żalu po jej śmierci. Gdy pojawiła się Klara, wszystko się zmieniło. Poszukał jej wzrokiem i odnalazł przy nakrywaniu stołu. Zaprosiła dziś jego przyjaciół i sama przygotowała poczęstunek i małe niespodzianki dla dzieci. Sprawiła, że i on, i Karolina, i goście czuli się szczęśliwi. Swoim spojrzeniem przyciągnął wzrok Klary. Podeszła do grilla i zaczęła machać ręką, by rozwiać dym unoszący się znad mięsa. - Bryce, czemu nie pilnujesz mięsa? - Przepraszam, zapatrzyłem się na ciebie. - Och, przestań! Co jest trudnego w przygotowaniu mięsa na hamburgery tak, by nie było przypalone? - To miał być komplement - bronił się mężczyzna. - Och... Drew tylko się uśmiechnął, słysząc tę wymianę zdań i wrócił do żony, a Bryce otoczył ramieniem Klarę i szepnął:
- Darowałbym je sobie, gdybyś zgodziła się za mnie wyjść. Przez chwilę pragnęła, żeby rozwiał wszystkie jej wątpliwości i obawy, bo wtedy mogłaby paść mu w ramiona i już nigdy więcej o nic się nie martwić. Chyba niemądrze postępowała, wciąż go odtrącając, bo istniało niebezpieczeństwo, że w końcu przestanie się o nią starać. Lecz jeszcze bardziej przerażała ją myśl, że Lucien opamięta się po tym, jak ona wyzna, że go kocha. Paraliżował ją strach przed miłosnym zawodem. Sprawdź jej następnej okazji do ucieczki, gdyby jednak wróciła. To nieznośne „gdyby” było powodem, dla którego ostatnio prawie nie wychodził z domu. Nie chciał ryzykować, że się z nią minie. - Dobrze, milordzie - powiedział doradca z ciężkim westchnieniem. - Zawsze leży mi na sercu pańskie dobro. Mam nadzieję, że pan to rozumie. Hrabia zerknął na niego z ukosa. - Dlatego nadal pan u mnie pracuje. W tym momencie jednak działa mi pan na nerwy. Proszę odszukać Vincenta, dobrze? Pan Mullins skinął głową. - Tak, milordzie. Gdy prawnik ruszył w stronę stajni, Lucien oparł okno o ścianę i siadł na kamiennej ławce. Do tej pory nigdy nie znajdował czasu na podziwianie własnego ogrodu. Teraz dostrzegał rzeczy, które wcześniej umykały jego uwadze. Chyba wiedział dlaczego: opuścił go zapiekły gniew na cały świat. Zawdzięczał to Alexandrze.