430

- No, pana pogląd na sprawę. Przecież pan tam był. Nigdy nie przepadał za reporterami, uważał, że wszyscy gonią za sławą i wścibiają nos w nie swoje sprawy. Stojąca przed nim osóbka również wydawała się pozbawiona skrupułów. Było też w jej intensywnym spojrzeniu coś, co go intrygowało. Czy przypadkiem już gdzieś jej nie spotkał? Chyba nie. Miał dobrą pamięć do twarzy, ale tej jakoś nie potrafił skojarzyć. Wskazał plastikowe krzesełka na frontowym ganku. Kiedy usiadła, Crockett cicho zaszczekał i powlókł się do swojego ulubionego miejsca pod gankiem. Na pobliskich polach hasało i wierzgało kilka źrebaków o pałąkowatych nogach. Ich włosie lśniło w promieniach zachodzącego słońca. Nevada odchylił się do tyłu, skrzyżował nogi i czekał. Reporterka przysiadła na krawędzi krzesła, jakby w obawie, że kurz na siedzeniu zabrudzi jej czarną spódnicę. - Mam dyktafon. - Otworzyła neseser. - Żadnego dyktafonu. - Ale... - Proszę posłuchać. Nie sądzę, żebym miał pani cokolwiek do powiedzenia. Słyszałem, że przeprowadziła pani wywiad z Calebem, prawdę mówiąc, piał o tym na całe miasteczko, przechwalał się, ile to pieniędzy zgarnie za jakąś wyjątkową umowę, którą we dwoje sporządziliście, ale ja niewiele więcej mogę dodać. - Był pan jednym z głównym uczestników śledztwa - argumentowała. Zapach jej perfum go drażnił. Nie były tanie i odniósł wrażenie, że kupowała sobie ubrania w prestiżowych butikach, a nie w zwykłym supermarkecie; mógłby się założyć o swoją ulubioną klacz, że jej spódnica, botki, zrobiony na drutach top i marynarka - a nawet perfumy - miały logo jakiegoś słynnego projektanta. Wprawdzie jej samochód był niedrogi i dość wysłużony, ale http://www.abc-budownictwa.info.pl/media/ domu. Mowy nie ma. Ani chwili. Gdy tylko pozbedzie sie tych okropnych drutów, natychmiast pojedzie odwiedzic ojca i brata, a potem wybierze sie do klubu. Spotka sie z Cherise i zobaczy, czy ja pamieta. Skontaktuje sie te¿ z kims z rodziny Pam Delacroix i dowie sie czegos wiecej na temat tej kobiety, której nie pa mieta, i tajemniczej podró¿y, o której nikt nic nie 217 wiedział. Mo¿e zdoła przekonac tych ludzi, jak bardzo wstrzasneła nia smierc przyjaciółki. No i jest jeszcze rodzina Charlesa Biggsa. Bedzie musiała porozmawiac tak¿e z nimi. Tak, to postanowione. Ju¿ jutro wezmie byka za rogi i znowu zacznie samodzielnie stanowic o swoim ¿yciu - sprawdzi sama, do czego jest zdolna Marla Cahill.

- Pam Delacroix - powiedział Nick. - Słyszałem o tym dzisiaj od detektywa, który zajmuje sie ta sprawa. Policja jej szuka. Walt usmiechnał sie jak kot, który zjadł kanarka. - Sa o krok za mna. - Rozłupał kolejny orzeszek. - Znalazłes ja? Sprawdź Bezceremonialnie wrzuciła pierscionek do kasetki i zapieła zegarek na rece. Tak, bransoletka była za szeroka, ale Marla postanowiła, ¿e bedzie go nosic. James ziewnał i zaczał marudzic, wzieła go wiec na rece, ucałowała i zaniosła z powrotem do kołyski. Patrzyła, jak zamyka senne oczy i podnosi powoli kciuk do buzi. Kiedy zasnał, Marla wyszła na korytarz i staneła przy drzwiach pokoju goscinnego. Były uchylone. Zobaczyła marynarski worek cisniety w kat i koszule rzucona na łó¿ko. Doleciał ja lekki zapach wody po goleniu, której u¿ywał Nick i nagle opadło j a wspomnienie wydarzen ostatniej nocy. Daj spokój, powiedziała sobie ostrzegawczo. To była tylko zwykła, zwierzeca ¿adza. Seks. Dwoje niespokojnych ludzi,