na to nie stać. Zapomniałaś już, że po powrocie do domu

- Widzę, że nie do końca mi wierzysz. Ale jeśli nie mam racji, to niech ci wystarczy, że zajęłabym się Imo bez honorarium. - Przepraszam. - Bez względu na liczne wady Zuzanny, Sylwia nigdy nie posądzała jej o interesowność. - Nie chciałam tego powiedzieć. I nie powinnam. - Nie szkodzi. - Rumieniec Zuzanny nieco przybladł. - Przemyślę to, co mówiłaś. - Mam nadzieję. Ze względu na Imo. W następnych tygodniach - dość przykrym dla Matthew okresie, w którym przypadała pierwsza rocznica jego ślubu - jednym z nielicznych jasnych punktów okazały się znów częstsze wizyty Sylwii. Zawsze sprawiały mu radość i kiedy przyjeżdżała na obiad, zawsze pierwszy proponował, żeby została na noc, chociaż zwykle wolała wrócić na Perrin's Lane. Terapia na razie dobiegła końca i onkolodzy uznali, że wszystko jest w porządku, ale Matthew widział, że Sylwia męczy się teraz szybciej i bardzo go to martwiło. Brał nawet pod uwagę możliwość zainstalowania podnośnika przy schodach, żeby teściowa mogła bez wysiłku dostać się do sypialni na piętrze, Sylwia jednak uznała ten pomysł za koszmarny i powiedziała pół żartem, że to najlepszy sposób do przedwczesnego http://www.aikido-legnica.pl - Czy Matthew będzie miał przez to duże kłopoty? Flic spojrzała w jej smutne oczy. - W najgorszym razie trochę nerwów. - Dobra. - Chloe wyciągnęła rękę po kartkę. - Jeszcze jedna próba i jeśli ci się spodoba, to wezmę się do tych prawdziwych. - Jesteś pewna? - Flic miała wątpliwości. - Wiesz, muszą być naprawdę idealne. - Chcę już mieć wszystko za sobą, bo jeszcze się rozmyślę. I mam już dość tych ciągłych uwag Imo. - Właściwie musiałam ją długo namawiać, żeby się zgodziła na dopuszczenie ciebie do tej roboty. Nie chciała cię martwić. - Naprawdę? - Chloe wyglądała na przyjemnie zaskoczoną. - Ależ tak. - Flic podała jej długopis Mont Blanc, który Matthew

chodzenie po sklepach. Jeśli kupię coś u Selfridge'a, a nie trafię w jego gust, to przynajmniej będzie miał blisko, żeby wymienić. - Popatrzyła z namysłem na kolegów. - A może któryś z was pomoże mi wybrać? - Nie ja - odrzekł szybko Fairbairn. - Nie cierpię wybierania prezentów. Sprawdź Trudno było w to uwierzyć. Słodka, wrażliwa twarz anioła tak bardzo wryła jej się w pamięć, że była jej bliska i znajoma jak własne odbicie w lustrze. A co sądził o tym książę? Gdyby rzeczywiście przypominała mu anioła, na którego patrzy za każdym razem, kiedy pisze list, na pewno by jej o tym wspomniał. Zeszłej nocy wytworzyła się między nimi atmosfera takiej bliskości, że Tempera niemal wiedziała, o czym myślał, a i książę wyczuwał, co ona próbowała wyrazić słowami. Przecież kiedy rozmawiali o obrazach w jego pokoju, mógł po prostu wspomnieć, że w pewnym niewielkim stopniu jej twarz przypomina mu tę, którą Leonardo da Vinci sportretował czterysta dwadzieścia jeden lat temu.