- Dobrze już, dobrze, wygrałaś. Przyznaję. - Shelby pokręciła głową. - Nie powinnam była się z tobą spierać.

- Ustalmy jedną rzecz, Nevada - odparła z naciskiem. - Bez względu na okoliczności, nigdy, przenigdy nie zrobiłam niczego, żeby zaszkodzić swojemu dziecku. 98 - Z wyjątkiem tego, że nie powiedziałaś o nim jego ojcu. Poczuła się tak, jakby ją zdzielił czymś ciężkim. - Myślałam... myślałam, że to jest już za nami, ale najwyraźniej się myliłam. Uznała, że nie ma sensu ciągnąć tej rozmowy. Ruszyła w stronę samochodu. Nevada dogonił ją, złapał za nadgarstek i odwrócił tak szybko, że omal się z nim nie zderzyła. - No, dobrze, to był chwyt poniżej pasa, ale chcę wierzyć, że teraz jesteśmy w tym samym położeniu. Powiedziałaś mi o wszystkim, co powinienem wiedzieć. Zgadza się? - Absolutnie. - Z wyjątkiem gwałtu. Nie powiedziałaś mu o gwałcie, Shelby. - Dobrze. - Przez chwilę nie mówił nic i czuła tylko na przegubie ręki gorące opuszki jego palców. Jej serce zaczęło bić szybciej i kiedy wpatrywała się w twarz Nevady, bardzo żałowała, że nie może być w jakimś innym miejscu na kuli ziemskiej. Przebywanie tak blisko niego kosztowało ją zbyt wiele nerwów i emocji, stanowiło zbyt dużą pokusę. - Ja... muszę jechać. - Ja też. Nadal stał w miejscu. Do uszu Shelby dochodził odgłos grabi ogrodnika i kwilenie ptaka gdzieś wysoko w górze, ale przez krótką chwilę, patrząc na Nevadę, znowu czuła się siedemnastolatka - młodziutką, niewinną i zbuntowaną dziewczyną. To było tak dawno temu. Jakby w innym życiu. Przełknęła ślinę, a on spojrzał na jej szyję. - Uważaj na siebie. http://www.anatomiapalpacyjna.com.pl/media/ ostatnich dziesieciu minut. Został zaprogramowany w ten sposób, ¿e przez dziesiec minut na ekranie pokazuje sie wygaszacz, a pózniej monitor zostaje automatycznie wyłaczony. - Có¿, nie potrafie tego wyjasnic. - Spojrzała na niego z bólem, po czym nagle wyciagneła reke i dotkneła jego twarzy. - Za du¿o pracujesz. Idz ju¿ spac, Alex. Jutro rano na pewno przyjdzie nam do głowy jakies proste wytłumaczenie. - Powiedz mi po prostu, ¿e nie kłamiesz. - Alex patrzył na nia twardo, nieufnie. - Dobrze, nie kłamie. A ty zachowujesz sie jak wariat! - Odwróciła sie na piecie i ju¿ miała ruszyc do swojego pokoju, kiedy Alex nagle chwycił ja za ramie i odwrócił do siebie.

Spojrzała mu w oczy, które kiedyś tak namiętnie kochała, na mężczyznę, dla którego kiedyś poszłaby do samego piekła. - Może. Kto wie? Byłam jeszcze dzieckiem. Ale myślę sobie, że miałam prawo je sobie zrujnować. - Sobie i naszej córce. - Wypowiedział te słowa lekko oskarżycielskim tonem. - Ustalmy jedną rzecz, Nevada - odparła z naciskiem. - Bez względu na okoliczności, nigdy, przenigdy nie zrobiłam niczego, żeby zaszkodzić swojemu dziecku. Sprawdź podszedł wiec do okna i otworzył je na oscie¿, wpuszczajac do srodka chłodne listopadowe powietrze. Nad rozswietlonym miastem rozciagało sie czarne, bezgwiezdne niebo. Byc tak blisko niej -jak on to wytrzyma? Kiedy bedzie mógł stad wyjechac? Co sie tu, do cholery, dzieje? Spedził wiele godzin nad ksiegami firmy. Alex miał racje, Cahill Limited coraz głebiej toneło w morzu czerwonego atramentu. Nietrafne inwestycje, koszta znacznie przewy¿szajace przychody, pracownik przyłapany na malwersacji, gigantyczne kwoty przeznaczane na działalnosc dobroczynna, na przykład wspieranie Cahill House i nowego oddziału dzieciecego szpitala Bayview, niezwykle hojne