Wiadomość o samobójstwie pułkownika Lagrange’a dotarła do Zawołżska dopiero trzy

– Często miał do czynienia z bronią palną? Musiała się zastanowić. Tymczasem podano jedzenie. Sałatka Quincy’ego wyglądała świeżo i apetycznie – uroki wiejskiej kuchni – a dobrze wysmażony stek pływał w gęstym sosie. Od zapachu jedzenia Rainie aż zaburczało w brzuchu, ale kiedy wzięła do ręki widelec, stwierdziła, że rozmowa odebrała jej apetyt. – Shep nieraz opowiadał o polowaniach – odezwała się po chwili. – Wiem, że Danny zdobył parę nagród, ale chyba zawsze używał strzelby kaliber dwadzieścia dwa, a nie pistoletu. – Pierwsze miejsce w kategorii juniorów – potwierdził Sanders. – Zabraliśmy trofea z jego sypialni. Rainie skrzywiła się. Wolała nie myśleć o tym, co czuli Sandy i Shep, kiedy technicy policyjni pakowali do pudełek rzeczy Danny’ego. I jakie to musiało zrobić wrażenie na Becky. Quincy najwyraźniej nie był przekonany o winie chłopca. – Więc Danny najpewniej czuje się ze strzelbą, ale sięga po pistolety, a na cel bierze nauczycielkę, którą podobno uwielbia. Chowa się w sali, żeby nikt go nie zobaczył, ale po strzelaninie nie ucieka z budynku. Ciekawe. – Znowu odwrócił się do Sandersa. – A co do szkolnych komputerów... – Badają je teraz specjaliści – powiedział detektyw stanowy. – Główny komputer i trzy stacje robocze. Szkoła miała serwer Firewall, więc prawdopodobnie da się ustalić, które http://www.aranzacja-wnetrz.edu.pl/media/ rozmawiał. Na pożegnanie powiedział: – Do jutra. A nazajutrz twarz Poliny Andriejewny była już prawie całkiem w porządku, tylko troszeczkę mieniła się słomkowo. Taki też odcień miał dzień: z łagodnym słońcem, mgliście przydymiony. Pelagiusz tak się spieszył na Rubieżną, że wciąż za szybko robił wiosłem. Napierał mocniej, niż trzeba, przez co łódka szła nierówno. W końcu za bezmyślną gorliwość dostał od brata Kleopy szczutka w potylicę i pohamował swój zapał. Igumen stał na brzegu. Co do mikstury – Pelagiusz widać zgadł dobrze: starzec wziął buteleczkę i skinął głową. A powiedział nowicjuszowi coś takiego: – Nie smuć się zdrów monachum. Mniszek skinął głową, jakby właśnie te słowa spodziewał się usłyszeć. – No, chwała Bogu, choremu jakby się poprawiło – mówił w powrotnej drodze Kleopa. –

noce takie jak ta nie była pewna, co by wolała. Wiedziała jednak, że jest córką swojej matki i nigdy nie ufała takim nastrojom. Idź do domu, Rainie. Znasz przecież ten schemat. Jednak zamiast odejść, jak zahipnotyzowana wpatrywała się w Quincy’ego. Mocny rysunek warg. Silne ramiona. I te niebieskie oczy mężczyzny, który wie, czego chce. Niech go cholera. Sprawdź błyskawica, zaraz po niej nad miastem przetacza się grzmot. A ponad jego głową otwiera się niebo. I widzi to, co zostało mu zapowiedziane. Wyraźnie, jak na scenie oświetlonej gazowymi lampami. Ale w teatrze nigdy nie musiał tak wysoko zadzierać głowy. Coś spada na jego twarz, spływa po policzkach. 16/86 Nie, to nie krew. To ciepłe, ciężkie krople deszczu zamykają mu na chwilę oczy.