Może już nigdy nie będzie mogła wrócić do domu.

położyło się zabójczym cieniem na ich małżeństwie. – Włamanie? – powtórzyła, podnosząc się na łokciu z zaniepokojoną miną. – Muszę to sprawdzić. – Odwrócił się do niej plecami, by nie spojrzeć jej w oczy, i sięgnął po spodnie oraz golf. Kate rozbudziła się na dobre i odgarnęła włosy z czoła. – Jesteś pewny, że nic ci nie grozi? Chyba nie powinieneś... – Policja jest już na miejscu. Muszę tam pojechać i rozejrzeć się oraz na nowo włączyć alarm. – Spojrzał przez ramię i uśmiechnął się do niej. – Widzisz, skoro do mnie dzwonią, to znaczy, że jestem najważniejszy. Pojadę. – Jeśli naprawdę nic ci nie grozi... – Zupełnie nic. – Czując pulsowanie w skroniach, podszedł do niej i musnął wargami jej policzek. W tym momencie uświadomił sobie, że Kate stanowi ważną część jego życia i że bardzo ją kocha. I już niedługo może ją stracić na zawsze. Nie, nie może na to pozwolić. Za dużo sobie wyobraża. Jedzie po prostu po to, żeby pomóc samotnej i przerażonej kobiecie. Skłamał, bo... bo nie chciał niepokoić żony. To wszystko. Pocałował ją po raz drugi, tym razem w usta. http://www.artproduction.com.pl powinnaś się skontaktować. Wyjął z kieszeni kartkę i podał ją Juliannie. – Zacznę jeszcze dzisiaj. Richard pochylił się i znowu zerknął ciekawie na asystentkę. – Jak spędziłaś weekend? Wzruszyła ramionami i wrzuciła dwie kostki cukru do herbaty. – W porządku. – Tylko w porządku? – zaczął się z nią drażnić. – Żadnej wystrzałowej randki? – Nic z tych rzeczy. A ty? – Dom i rodzina. Julianna pokiwała współczująco głową. – Czy twoja żona nadal nie chce zostawiać małej z nianią?

dłonie na jego rękach. Uśmiechnął się i ścisnął ją mocno. – Chcę mieć z powrotem moją małą dziewczynkę. Brakuje mi jej, Julianno. – Pochylił się jeszcze bardziej i musnął wargami jej usta. – Brakuje mi tego, co kiedyś nas łączyło. Gdy dotarło do niej, co proponuje, zachciało jej się rzygać. Zdusiła Sprawdź siedzącą naprzeciw niego Malindę. Wycierała serwetką usta, jakby zedrzeć chciała z nich skórę. Chciało mu się śmiać, ale nie odważył się. Na pewno jest jakaś zasada zakazująca śmiechu przy stole. Ich oczy się spotkały. Uśmiech Malindy był uwodzicielski, ale i wstydliwy zarazem. Natychmiast oblało go gorąco, najpierw żołądek, potem całe ciało. Wczoraj dał Malindzie kilka lekcji na temat jej samej, nauczył ją, jak się odprężyć 114 JEDNA DLA PIĘCIU i poddać uczuciom. Przy okazji nauczył się także paru rzeczy o sobie. Odkrył cierpliwość, której istnienia nie podejrzewał, czułość, która zadziwiła go, ale równocześnie