podobało. Potem twoi rodzice wyprowadzili się do Kostaryki

ROZDZIAŁ PIĘTNASTY Lucy dotknęła ramienia Sebastiana, ale on już zatrzymał się na stromej ścieżce. O kilka metrów nad nimi znajdowała się droga, osłonięta drzewami. – Zdawało mi się, że coś słyszałam. – Mnie też – odrzekł cicho Sebastian. Drogą nadjeżdżał jakiś samochód. Sebastian wdrapał się po zboczu kilka metrów wyżej i przykucnął za krzakiem. Nie był to samochód Barbary ani czarna limuzyna Platona. – Widziałeś, kto to? – zapytała Lucy, która stała niżej. Sebastian zszedł do niej i wsunął jej w dłoń należącą do niej komórkę. – Mowery. Lucy, on ma Jacka. Zawiadom miejscową policję. Powiedz im, że prawdopodobnie mają do czynienia z porwaniem senatora. Niech się skontaktują z policją na Kapitolu. – Jack... czy on wyglądał...? – Siedział na fotelu pasażera. Wyglądało na to, że jest cały i zdrów. – Czy mam zawiadomić Platona? http://www.auto-miarka.net.pl Między drzewami widać było srebrzystą wodę omywającą kamienie. Barbara przymknęła oczy, wsłuchując się w szum strumienia. Lekki wiatr owiewał jej twarz. Darren nie wie, że tu jestem, pomyślała i zastanowiła się, czy powinna mu o tym powiedzieć. A może właśnie w tej chwili obserwował ją spomiędzy drzew? Przeszył ją dreszcz. Ale przecież Darren nie mógł wiedzieć o jej obsesji na punkcie Lucy. Gdyby wiedział, już by nie żyła. – Rób swoje, a ja będę robił swoje – powiedział jej. – Nie uznaję niedoróbek. Jeśli coś zawalisz, rozliczę się z tobą. Miała szczery zamiar zostawić Lucy w spokoju, ale nie była

zaczęłyby śledzić każdy jego krok. Prawda pomieszana z plotkami i pogłoskami zniszczyłaby jego życie osobiste i polityczne. Widział już niejeden taki upadek. A był to i tak najlepszy scenariusz. W najgorszym wypadku Mowery mógł zażądać, by Jack sprzeniewierzył się swojemu urzędowi i złamał zasady etyki, których przez całe życie usilnie Sprawdź natychmiast znikli. Do sypialni wpadła Lucy. No cóż, to był jej błąd, bowiem Sebastian stał przy łóżku w samych spodenkach. – Och– wyjąkała, zatrzymując się w progu – myślałam... J.T. mówił, że... Uśmiechnął się z satysfakcją. – Ciesz się, że mam na sobie chociaż tyle. Czy te dzieciaki nigdy nie słyszały o czymś takim, jak dobre maniery? – Owszem, słyszały, tylko nie zawsze o nich pamiętają – odpowiedziała Lucy. W ręku trzymała przenośny telefon. – Zapomniałam zaciągnąć rolety. – Sam powinienem o tym pamiętać.