gnało go naprzód, już prawie ją doganiał...

przejścia staną się tylko mglistym wspomnieniem. Na razie wciąż jeszcze trapiło go poczucie winy w związku z różnymi sprawami. Nie da się uciec od faktu, że on i Karolina tak szybko zdecydowali się na to małżeństwo, nie myśląc o jej córkach. Gdyby nigdy się nie spotkali, a zwłaszcza nie pobrali, Izabela nadal by żyła, a Flic i Imogen mieszkałyby z matką i czekały, aż czas uleczy rany po krzywdzie, jaką wyrządził im ojciec. Kat, z którą od tygodni już jadał obiady (chociaż fizyczna bliskość między nimi wciąż pozostawała nieuchwytna), zaciekle zwalczała to przekonanie, podobnie jak Ethan i Karl. Rozmawiał z nimi regularnie przez telefon i obaj namawiali go gorąco do powrotu - albo do Nowego Jorku, albo do Berlina. Ten sam punkt widzenia - ku jego wielkiemu zdumieniu - miała Zuzanna. Problemy psychiczne obu dziewcząt spowodowała katastrofa emocjonalna, która, jej zdaniem, nastąpiła na długo przed pojawieniem się Matthew. - Wasze małżeństwo, oczywiście, miało w tym pewien udział, a śmierć Karo była ostatnią kroplą. Ale im więcej o tym myślę, im więcej wszyscy się dowiadujemy, tym mocniej wierzę, że każdy nowy mąż Karo napotkałby taki sam opór jej córek. http://www.auto-miarka.net.pl/media/ Chloe. Razem z Zuzanną opowiedzieli Sylwii, jak Flic próbowała ich zabić tamtej nocy. Terapeutka jednak znów pozwoliła, aby emocje wzięły górę nad profesjonalizmem; nie była w stanie oficjalnie oskarżyć córki Karo, taka zdrada po prostu nie mieściła się jej w głowie, dlatego ubłagała Matthew, żeby nie składał doniesienia na policji. Sylwia zachowała milczenie, pozostawiając mu decyzję, potem jednak natrafiła na kolejny problem w postaci śmierci Izabeli i próby zamachu na życie Johna Pascoe. Specjalista od spraw karnych, polecony przez Williama Standisha, uprzedził ją, że Flic i tak pozostanie w Holloway na nie dający się przewidzieć okres, więc w tej sytuacji Matthew zgodził się odstąpić od oskarżenia. Imogen, na której ciążył wyłącznie zarzut podpalenia, mogła

przydatnym, choć pozornym oderwaniem. - Ale tylko częściowo. Martwiłam się już od pewnego czasu. - Chcesz chyba powiedzieć, że węszyłaś od pewnego czasu. - Ty także się martwiłaś. - Zuzanna zignorowała zniewagę. - Wszystko rozszyfrowałaś, co? Cwana jesteś, Zuzanno. - Niespecjalnie. Sprawdź Lubiła tę część miasta, która dochodziła do jeziora. Teraz szła prosto nad zatokę. Widok wody zawsze dobrze na nią działał. Przeszła ulicę State, minęła szpital i zaczęła schodzić w dół wzgórza. Tuż przy wejściu do portu dumnie wznosiła się w niebo wieża zbudowana z okazji dwóchsetlecia miasta. Ulicą mknęły samochody, tłumy ludzi wyległy na nabrzeże. Niektórzy łowili ryby, niektórzy spacerowali, inni siedzieli przy restauracyjnych stolikach wystawionych na ulicę. Dziwne, ale wcale nie poczuła się lepiej. Dzisiaj wszystko działało jej na nerwy. I to coraz bardziej. Aż trudno jej z tym wytrzymać.