– Masz na myśli... chcesz, żebym pojechała z wami? – Naturalnie! – zawołał. – Dzieci byłyby niepocieszone, gdybyśmy cię zostawili. Ale, oczywiście, decyzja należy do ciebie. Może wolałabyś pobyć w tym czasie u siebie w domu? U siebie w domu? Za nic w świecie! – pomyślała, a głośno powiedziała: – Czy jakakolwiek zdrowa na umyśle dziewczyna zrezygnowałaby z okazji spędzenia urlopu nad morzem? To wspaniały pomysł! Uśmiechnęła się do Thea, podekscytowana tą perspektywą. Nie dość, że przebywa w jego pięknym domu i opiekuje się uroczymi dziećmi – to jeszcze teraz została zaproszona na dwutygodniowe wakacje. I w dodatku jej za to płacą! Niech mnie ktoś uszczypnie, bo chyba śnię, pomyślała. Nazajutrz zamontowała w samochodzie foteliki, a potem razem z dziećmi zabrała się do przygotowania pikniku. Zrobiła kilka bułek z szynką i serem, poprosiła Freyę, żeby wycisnęła sok z pomarańczy, a chłopcom poleciła, aby zapakowali do koszy chipsy, przekąski oraz jabłka i banany. – Czy możemy zabrać też ciasteczka czekoladowe? – zapytał Alex. – Obawiam się, że w tym upale mogłyby się roztopić. W moim http://www.beton-architektoniczny.biz.pl Byliśmy umówieni. Jeśli to możliwe, spojrzenie dziecka stało się jeszcze bardziej ponure. - On... Jego dalsze słowa zagłuszyło pojawienie się jeszcze dwojga dzieci. Były identyczne, więc Malinda domyśliła się, że to wspomniane przez Jacka bliźniaki. Za nimi wbiegła czerwona na twarzy kobieta w średnim wieku, ź walizką w ręku. - Dzięki Bogu, już pani jest! - Kobieta odstawiła walizkę, wyciągnęła z szafy płaszcz i zaczęła się ubierać. - To istne diabły. Nikt normalny tego nie wytrzyma. Wychowałam dziewięciu własnych synów, ale żaden nie ośmieliłby się na takie kawały
- Nie wątpię - zgodziła się Malinda - ale czy ta oferta na pewno była ważniejsza? - To nie kwestia ważności, tylko priorytetu. Praca najpierw. - Dlaczego? Jack wsypał łyżkę proszku w wąski otwór wulkanu. Sprawdź -Dzień dobry, jestem... - Laura Cambridge, wiem - przrwał jej w pół słowa. - Trzydzieści lat, samotna. Absolwentka Uniwersytetu Południo wej Karoliny, wychowana w Charleston, była Miss Południowej Karoliny, Miss Hrabstwa Jasper, Miss Festiwalu Krewetek. - Mogłaby przysiąc, że w jego głosie usłyszała ironię. - Zapo mniałem o czymś? Cóż, z miejsca wszedł w rolę pracodawcy, pomyślała. Stał na podeście, skryty w cieniu. -Zapomniał pan o posadach: attache w Departamencie Stanu, a potem nauczycielki przy ambasadzie oraz że jestem lingwistką, biegle władającą włoskim, francuskim i perskim. -A czy umie pani gotować? - zapytał po francusku.