jaką zrobiłam po jego śmierci, było zdjęcie obrączki.

- Wiem - powiedział żarliwie - że jesteś całkowicie oddana swojej misji, dlatego chcesz jechać do Afryki, nie zważając na to, co dyktuje ci serce. Ale w ten sposób jesteś na najlepszej drodze, by powtórzyć mój błąd. Chyba przyznasz mi rację? Ku jego zaskoczeniu, Pia pokręciła przecząco głową. Jej usta drżały. - Już chyba wiem, dlaczego mówią o tobie, że jesteś ideałem - wyszeptała. - Bo dopatrujesz się w ludziach dobra, nawet gdy go w nich nie ma. - Przyłożyła palec do swoich warg, po czym dotknęła nim jego ust. W jej oczach był tylko smutek i ból. - Ja nie jestem taka szlachetna, Federico. Wyjeżdżam, bo nie jestem dość silna, żeby tu zostać. R S Pia podeszła do drzwi i odsunęła zasuwkę. - Spotkamy się na górze, u Jen. Chciała, żebym była, gdy dziecko przyjdzie na świat. Kiedy to się stanie, każde z nas pójdzie swoją drogą. I zrobi to, co uzna za najlepsze - powiedziała, po czym odwróciła się i ruszyła do windy. Gdy tylko zamknęły się drzwi windy, Pia oparła głowę http://www.beton-architektoniczny.edu.pl elegancką damę. - Podobałaś mi się już wtedy - ciągnął. - Ale jeszcze bardziej, gdy przestałaś używać tych wszystkich... no, tych rzeczy. Zresztą już ci o tym mówiłem. A ona miała nadzieję, że jej przemiana podziała na niego jak kubeł zimnej wody i skutecznie zdławi ich wzajemną fascynację. Szybko się okazało, że jest inaczej. I tak mu się podobała. Tak jak on jej. Choćby broniła się przed tym rękami i nogami. W dodatku z każdym dniem zauroczenie stawało się coraz silniejsze i

spieprzył robotę, bo mógł w ogóle nie dopuścić do zamachu. Ale okazał się za mało bystry. Nigdy nie był naprawdę dobry. Uważał się za superspeca, a był cynicznym pyszałkiem, zapatrzonym we własny pępek. Brakowało mu intuicji, wyostrzonej wrażliwości na dobro i zło, umiejętności koncentracji. Po prostu tego nie miał. Sprawdź uwagę, że ludzie niekoniecznie trzymają prywatne zapiski w widocznym miejscu, ale zważywszy na wielkość gabinetu, mógł coś przeoczyć. Podeszła do regału stojącego przy drzwiach. Zaczęła kolejno wyjmować i kartkować książki, głównie prawnicze i ekonomiczne, jako że markiz Althorpe bardzo poważnie traktował swoje obowiązki w Izbie Lordów. Szukała uwag na marginesach albo notatek ukrytych między stronicami. Nie wierzyła, że Thomas, tak przecież inteligentny, niczego się nie spodziewał ani nie obawiał. Mógł na wszelki wypadek schować najważniejsze dokumenty. Dwie godziny później, gdy otworzyła „Zielnik"