Oboje wpatrywali się w drzwi, lecz Klara nie przyszła.

- Nie każ mi powtarzać. Virgil Retting rzuci gościowi jadowite spojrzenie, wymaszerował z pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Monmouth usiadł na sofie naprzeciwko Kilcairna. - Równie dobrze mogłem pozwolić mu zostać. Niczego pan ode mnie nie uzyska. - Owszem. - Jest pan bardzo pewny siebie, co? - Często. - Wyjął z kieszonki zegarek. Sprawdził godzinę. Wpół do czwartej. Wkrótce musi wracać, żeby się przekonać, jak poszła rozmowa między Alexandrą a Rose. - Co w takim razie zamierza pan ode mnie uzyskać? Lucien bez pośpiechu schował zegarek. - Od czasu niefortunnego incydentu z Welkinsem pańska siostrzenica jest trochę niepewna swojego miejsca w naszych sferach. - I powinna, latawica. Całe tygodnie zajęło mi wyciszenie sprawy. - Przypuszczałem, że nie pozostał pan całkiem obojętny na jej los. Choć, po prawdzie, narobił pan niezłego bałaganu. Diuk zmrużył oczy. - Nie, jeśli chodzi o moją rodzinę. To pan pogorszył sprawę, zatrudniając ją u siebie. - Tak czy inaczej, bałagan istnieje. - Wystarczy, że strzelę palcami, a ona przestanie należeć do mojej rodziny i bałagan http://www.beton-architektoniczny.info.pl/media/ Pomyślał, że z nikim nie było mu tak dobrze. Postanowił, iż do rana przekona ją o tym. - Kochanie, bardzo cię pragnę - wyznał. - Ja też - zapewniła, czując pieszczotę jego dłoni na plecach i biodrach, pocałunki składane na całym ciele. Objęła go za szyję i przylgnęła do niego całą sobą. Pragnęła, by ta chwila trwała wiecznie. Bryce przytrzymał jej nogi na swoich biodrach, obrócił się i zagłębił się w niej z jeszcze większą mocą. Czuła w sobie każdy jego ruch. Świat przestał istnieć. Ważne były tylko powracające fale rozkoszy. - Klara! - krzyknął, osiągając kolejny orgazm. Dziewczyna mimowiednie powtarzała jego imię. Na rzęsach czuła łzy szczęścia. Bryce spostrzegł to i mocniej ją przytulił. Przez chwilę pomyślała, że to się musi zaraz skończyć. Teraz jednak nie była w stanie powstrzymać żywiołu, któremu się poddała. Bryce uniósł głowę i spojrzał na nią. - Wszystko dobrze? - spytał. - Cudownie - odparła, przesuwając palcem po jego wargach. Pocałował jej dłoń, zdając sobie sprawę, iż nie potrafi ująć w słowa tego, co przeżywa, ani tego, co właśnie między nimi zaszło. Chciał, żeby tak było już zawsze. Klara leżała na jego piersi, czekając, by świat przestał wirować. Czuła, że Bryce gładzi ją po plecach. Była tak szczęśliwa, że aż ją to przerażało. Po chwili Bryce zaczął pieścić jej włosy, a ona leżała bez ruchu, delektując się przyjemnością.

zobaczyć. Poza tym uznała, że wyprawa przyniesie korzyść Rose, oczywiście jeśli dziewczyna wykaże choć odrobinę zainteresowania. Dwie godziny później, zwiedzając greckie skrzydło muzeum, była zadowolona, że tu przyszła. Reprodukcje marmurowych rzeźb nie mogły równać się z oryginałami, które teraz podziwiała. Palce aż ją świerzbiły, żeby dotknąć chłodnych kamiennych postaci. Panie Delacroix czytały na głos każdą tabliczkę informacyjną i chichotały przy skąpo odzianych Sprawdź - Dziękuję, Thompkinson. Jesteś miły. Chwilę później ciarki przebiegły jej po skórze. Kiedy się obejrzała, zobaczyła w progu Luciena. Hrabia pożerał ją wzrokiem. Zarumieniła się, widząc żądzę w jego oczach. - Mówiłem, że burgund jest dla ciebie wymarzonym kolorem - powiedział w końcu. - Cóż, ale strój nie jest najstosowniejszy, jeśli mam się zjawić niepostrzeżenie - stwierdziła, bliska omdlenia. - O to się nie martw. - Zbliżył się i podał jej ramię. - A przy okazji, co cię jeszcze powstrzymuje przed wyjściem za mnie za mąż? - Lucienie, nie... - A, tak, już wiem. Szczęście Rose. Na wąskich kuchennych schodach puścił ją przodem. - To tylko jeden z powodów. - Oczywiście. Nie należy zapominać o mojej niechęci do szukania odpowiedniejszej