- Tak, zgadza się - dodał Shep, jakby rozmawiał z samym sobą. - Słyszałem to od mojej siostry. Shelby

- Czy to w ogóle mo¿liwe? - Niestety tak, ju¿ mi sie to kiedys przytrafiło. Chyba próbuje ci własnie powiedziec, ¿e cie kocham, Kylie. Wiem, ¿e zrobiłas wiele złych rzeczy w swoim ¿yciu i ¿e czujesz sie winna, ale od kiedy urodziłas dziecko, bardzo sie zmieniłas. Kylie, ze scisnietym gardłem, zamrugała powiekami. - Naprawde tak myslisz? - Tak. Stałas sie kobieta, która teraz jestes. Kobieta, w której sie zakochałem. - Ale co ty własciwie o mnie wiesz? - ¯e nie jestes Marla, ¿e jestes Kylie i ¿e tego, co czuje do ciebie, nigdy jeszcze nie czułem. Do ¿adnej kobiety. Nigdy nie zakochałbym sie znów w Marli. W tobie jest wiecej ciepła, a jednak potrafisz te¿ byc twarda... Nie jestes kobieta, za jaka cie brałem, i dlatego cie własnie pokochałem. Spojrzenie jego szczerych, niebieskich oczu przemawiało prosto do jej serca. Tym razem mu uwierzyła. - Ja te¿ cie kocham - wyszeptała. - Wiem, skarbie. I nigdy nie pozwole ci o tym zapomniec. 1 http://www.beton-dekoracyjny.biz.pl plany. 58 - Ale... - Pst. Wejdź do środka, bo obudzisz sąsiadów. Todd dźwignął się na nogi i chwycił Lily za ramiona. Omal nie ugięła się pod jego ciężarem. Shelby zerknęła na zegarek. Była jedenasta trzydzieści pięć. - Skoro jesteś pewna... - Idź już! - nalegała Shelby. - Dobrze już, dobrze... Todd wtulił nos w szyję Lily i przywarł do niej, kiedy szli pod szpalerem do tylnych drzwi. Gdy tylko weszli do środka, Shelby nie marnowała czasu. Szybko zrzuciła krótką spódniczkę, wcisnęła dżinsowe szorty, które przechowywała pod fotelem, a zamiast sandałów włożyła swoje ulubione, znoszone buty. Wrzuciła wsteczny bieg i wyjechała na ulicę, w momencie gdy zapaliły się światła w domu Lily.

były dostatecznie duże, by wypełnić męskie dłonie. Musiał bardzo nad sobą panować, żeby nie myśleć o tym, o czym nie powinien. Oparłszy się ramieniem o słupek podpierający okap ganku, czekał, aż Shelby przejdzie przez bramę. - Znowu tu jesteś? - spytał powoli. - Muszę z tobą pogadać. - Shelby nawet nie siliła się na uśmiech. Wargi miała zaciśnięte, była pełna determinacji. Zepchnęła okulary przeciwsłoneczne nad czoło. Jej błękitnozielone oczy spojrzały na niego z niepokojem. Sprawdź Jamesa Nickowi. - Poznaj swojego bratanka. - Aleja nie wiem, co mam z nim robic. - Nick niezrecznie wział na rece małego. Marla podała mu jeszcze opró¿niona do połowy butelke, która Nick ujał w dwa palce. Z całej siły złapał Jamesa i przycisnał do siebie, jakby sie bał, ¿e dziecko zaraz wysunie mu sie z rak, spadnie na podłoge i rozleci w milion kawałków. 365 - Jestes inteligentnym chłopcem. Szybko sie nauczysz – zawołała Marla przez ramie, ruszajac za swoja córka. Kiedy doszła do jej pokoju, Cissy nigdzie nie było widac. Zza zamknietych drzwi do łazienki dobiegał szum prysznica. Marla postanowiła zaczekac. Usiadła na krzesle przed toaletka,