Przekrzywił głowe, przygladajac sie jej uwa¿nie. Zacisnał

wiele lat temu, a twój ojciec tak¿e ju¿ nie ¿yje. O co mu chodzi, zastanawiała sie Marla. - Ostatnio borykalismy sie w rodzinie z tyloma problemami, ¿e pojawiły sie wzajemne oskar¿enia, padły wypowiadane w gniewie słowa, których teraz wszyscy pewnie ¿ałujemy. Cherise... a sadze, ¿e dotyczy to równie¿ Montgomery'ego... była wstrzasnieta wiescia o wypadku, w którym jej kuzynka omal nie straciła ¿ycia. Ale kiedy chciała sie skontaktowac z Marla, została potraktowana jak osoba obca. - Donald wzniósł w góre dłonie. - Mamy nadzieje, ¿e uda nam sie zaczac wszystko od nowa, ¿e zdołamy zapomniec o urazach i znowu byc rodzina. Fakt, ¿e Marla prze¿yła ten straszny wypadek, to cud. jestem pewny, ¿e sam Bóg zdecydował, i¿ jej czas jeszcze nie nadszedł. Wezmy przykład z Pana i zjednoczmy sie w jego miłosci. - Donald popatrzył w ponure oczy Nicka. - Mo¿emy znowu byc jedna dru¿yna. Nick odpowiedział mu nieufnym, podejrzliwym spojrzeniem. - Nie pamietam, ¿ebym kiedykolwiek nale¿ał do jakiejs dru¿yny. http://www.bt-foto.pl który kiedys uwa¿ała za pałac z basni, był zimny i pozbawiony duszy. A teraz nie było słu¿by, nie było rodziny, nie było... dziecka. Zabrakło jej tchu w piersiach. Czuła sie wyczerpana, urodziła zaledwie kilka dni temu. Weszła na schody i zatrzymała sie na poziomie salonu, opierajac sie o porecz. Widziała stad Aleksa, odwróconego do niej tyłem i rozmawiajacego przez telefon. Mówił cicho, lecz wyraznie. - Tak... tak... powiedziałem, ¿e przyjde. Po prostu czekaj... nie wiem... dwie godziny, mo¿e trzy... Mam tu cos, czym musze sie zajac. Tak, wiem... ja ciebie te¿, naprawde... - Kochanka, rozmawiał ze swoja kochanka, a to wszystko miało jakis zwiazek z dzieckiem. - Zostan tam... patrz na ocean, pospaceruj po pla¿y... uspokój sie... wszystko bedzie dobrze.

palcami, a potem schylił głowe i wtulił twarz w jej piersi. Pod Marla ugieły sie nogi. Wygieła całe ciało w łuk, a wtedy Nick wsunał jedna dłon pod jej plecy, przyciskajac ja mocno do siebie. Marla wsuneła palce w jego mokre włosy i zaciskajac je spazmatycznie na jego głowie czuła, ¿e nic ju¿ jej nie powstrzyma. Sprawdź Teraz musi isc spac. Odpoczac. Rano zacznie wszystko od poczatku. Tak. A teraz spac. Ale czuła, ¿e z jej ¿oładkiem jest coraz gorzej. Spokojnie, na litosc boska. Miała ochote wypluc sline, która zebrała jej sie w ustach. Nie denerwuj sie. Wszystko bedzie w porzadku. Mdłosci narastały. Po prostu oddychaj spokojnie, pomysl o czyms przyjemnym, odpre¿ sie i... och, nie! Zaraz zwymiotuje! Przera¿ona, siegneła do lampy. Trafiła na włacznik, ale ramieniem potraciła podstawe. Błysneło swiatło. Lampa przewróciła sie, uderzajac o dzbanek, z którego wylała sie