szkłami okularów błyszczały, jakby odkryła tajemnice. Paterno

Marla nie ruszyła sie z miejsca. Nie mogła. Jeszcze nie. Nie teraz, kiedy przepasc miedzy nimi z ka¿da chwila stawała sie głebsza. Usiadła na brzegu łó¿ka i odsuneła włosy z twarzy Cissy. Dziewczyna odwróciła głowe i patrzyła w ciemne okno. Wzruszyła ramionami, w milczeniu dajac matce do zrozumienia, ¿e nie chce miec z nia nic wspólnego. Marla 227 jednak nie dawała za wygrana. Czuła obecnosc Nicka za drzwiami. - Wiem, ¿e to trudne. Dla ciebie. Dla mnie. Dla taty... ale staram sie, kochanie, naprawde bardzo sie staram i wkrótce wszystko sie uło¿y. Przypominam sobie ró¿ne rzeczy. Dzisiaj przypomniały mi sie narodziny Jamesa. Cissy znieruchomiała. - Naprawde? - powiedziała drwiaco, tulac lwa i patrzac w okno. - Tak. - A moje? Te¿ sobie przypomniałas? Byłam twoim pierwszym dzieckiem. - Złociste oczy dziewczyny rzucały jej wyzwanie. http://www.centrum-stylu.pl Obejrzał sie przez ramie i Marla szybko odwróciła wzrok. - Chyba powinnismy ju¿ wracac - powiedziała, dostrzegajac katem oka usmiech na jego twarzy. Cholera. Wiedział, ¿e na niego patrzyła. Czasami był taki arogancki. Dran. Ruszyła do furgonetki, w duchu nazywajac sie koronna idiotka. Co takiego było w tym me¿czyznie, ¿e ilekroc znalazł sie w pobli¿u, zaczynała 328 fantazjowac o kochaniu sie z nim - nawet kiedy próbowali rozwikłac tajemnice jej ¿ycia. Cholera. Cholera. Cholera. Usiadła jak najdalej od niego. - Musze sie zobaczyc z Paterno - powiedziała, kiedy ju¿ ruszył. - Obiecałam mu, ¿e przyjade zło¿yc oswiadczenie.

Odparł natychmiast: - Tak, mamy cholerne szczescie. W ogóle nie powinna była prowadzic. Do diabła, przecie¿ dopiero co wyszła ze szpitala. Znowu szpital? Zapadała w drzemke, jak w gesta, ciepła mgłe. Słowa docierały do niej zniekształcone, niejasne. Czy na Sprawdź usta, jakby czuła, ¿e powiedziała za du¿o. - Chciałabym... chciałabym tylko, ¿ebys znowu była... normalna. Marla poczuła nagły ból w sercu. Łzy napłyneły jej do oczu, ale zdołała je powstrzymac. - Wierz mi, Cissy. Bardzo sie staram. - Akurat. - Naprawde. - Jasne. - Cissy zamkneła oczy, przytulajac do siebie pluszowego lwa. Po jej policzkach spłyneły dwie du¿e łzy. Pociagneła nosem. Marla ruszyła w strone łó¿ka, ale Cissy najwyrazniej wyczuła to, bo szybko otworzyła oczy. - Po prostu zostaw mnie w spokoju, dobrze? - wyszeptała