odezwał się Tanner. - Mam ze sobą komórkę. Moi ludzie pewnie już wynajęli łódkę i są w drodze. - W takim razie chyba jednak zabiorę cię na wycieczkę po lagunach - oświadczyła w odpowiedzi Shey. Nie chciała, by ochroniarze zaraz go stąd zabrali. Chodziło jej o Parker... tylko i wyłącznie. W ten sposób przekonywała samą siebie. Jednak myśl, że ten dzień wkrótce się skończy i Tanner pójdzie swoją drogą, budziła poczucie... chyba rozczarowania? - Będziemy się ukrywać? - zapytał spokojnie. - Zgadłeś. ROZDZIAŁ CZWARTY Shey popatrzyła na zegarek. Czas mijał szybko. Zrobiło się późno. Przeniosła wzrok na siedzącego obok niej księcia. Usnął już jakiś czas temu i wciąż smacznie spał. Skierowała łódkę w stronę półwyspu. Gmatwanina lagun i zatoczek to doskonałe schronienie przed ścigającymi ich ludźmi Tannera. Tutaj na pewno szybko ich nie znajdą. Słońce z trudem przebijało się przez wiszące nad wodą http://www.chili-pizza.com.pl wiedziałam, że ona się jeszcze z nim spotyka, tym bardziej dzisiaj. Mówiła, że chce wpaść do Annie Pereira. - Porozmawiaj z nią, Karo... tylko wiesz co? Stała już przy drzwiach. - No co? - Nie daj się wpuścić w maliny. Mając w pamięci ich ostatnią rozmowę, mógł się spodziewać takiego rezultatu, mimo to aż mu zaparło dech w piersiach. Imogen wszystkiemu zaprzeczyła. Nic z tego, co Matthew opowiedział Karolinie, nie było prawdą. Ani jedno słowo. W ogóle nie widziała się z Timem, przecież matka wie, że z sobą zerwali; była u swojej przyjaciółki Annie, która na pewno w razie potrzeby potwierdzi jej słowa, jeśli Karo zechce sprawdzić.
pokoju księcia, zanim całe towarzystwo wróci z Monte Carlo. Będzie musiała czekać, aż służba pójdzie spać. Będzie też musiała unikać służącego, który zawsze czeka, aż wszyscy wrócą na noc. Przede mną trudne zadanie, pomyślała. Była jednak podniecona i szczęśliwa. Znalazła to, czego Sprawdź - Jogurt? - Nikt nie ma ochoty jeść w taki upał. - Nikt? - uśmiechnął się kpiąco. - Chyba masz na myśli Brytyjczyków. Otworzył drzwi, ujął ją za ramię, wprowadził do środka i obrócił twarzą do siebie. - Dlaczego nas nie lubisz? - zapytała. - Gratuluję bystrości - odparł z sarkazmem. - Ale to już moja sprawa. Z pewnością jednak nie podoba mi się moralność młodych kobiet z twojego kraju. Rzuciła mu wściekłe spojrzenie. - Wiesz co - zaczęła -jesteś nie tylko bigotem, ale wręcz hipokrytą. - Uważaj, co mówisz - ostrzegł ją. Bella zdawała sobie sprawę, że znów stoi na hipotetycznym moście. Ale nie mogła się powstrzymać. - Niby dlaczego? Co tu właściwie ma do rzeczy moja moralność? - Ciekawe, dlaczego twoje słowa brzmią jak zaproszenie? Oboje wiemy, że chętnie wskoczyłabyś mi do łóżka. - To nieprawda!