głowy, Ŝe dzwonił do niego z prośbą, by wpadł przy okazji.

Ze smutkiem pokręciła głową. - Nie mogę. Spojrzał jej prosto w oczy. - Musisz mi powiedzieć dlaczego! - Chodzi o... Chodzi o Jamiego - wyrzuciła po chwili. - A właściwie o jego ojca. Nie mogę nic więcej powiedzieć, ale zaufaj mi. Gdybyś znał prawdę, gdybyś wiedział, że cię oszukałam, nie chciałbyś, bym została twoją żoną. Gdy zrozumiał, że Willow nie zmieni zdania, odszedł załamany. Tymczasem ona położyła się do łóżka i wtuliwszy głowę w poduszkę, płakała. Gdyby ona i Chad nigdy się nie poznali... Gdyby nie napisała tego listu... Gdyby nie powiedziała mu, że go nie kocha i nie chce się z nim więcej widywać... Była odpowiedzialna za jego śmierć! Sama doręczyła ten list do Summerhill. Wręczyła go Scottowi, choć nie wiedział wówczas, z kim ma do czynienia. Gdy Chad przeczytał, co napisała, był tak załamany, że rzucił się z wieżowca Camden Tower. Zachowała się jak tchórz, pisząc list, zamiast spotkać się z Chadem. Nigdy sobie tego nie wybaczy! Gdyby tam była, http://www.cleverkidsnursery.pl/media/ którego tak strasznie wczoraj zbeształa. Nagle zrozumiała, skąd wzięło się poczucie deja vu. Rzeczy wiście spotkała wcześniej Scotta Galbraitha. I to dokładnie w tym samym miejscu! R S Zatrzęsła się na samą myśl o tym. - Pani! - Zmarszczył gniewnie brwi. - Proszę mi nie mówić, że to pani będzie... - Pańską nową nianią - dokończyła za niego. Z ulgą odkryła, że wciąż potrafi wydobyć z siebie jakiś dźwięk. - Jestem Willow Tyler. Z wnętrza domu dobiegł płacz, po którym rozległ się okrzyk „paskuda, paskuda, paskuda", a następnie głośny huk.

- Oczywiście może pan liczyć na moją dyskrecję - zapewniła go tonem pełnym współczucia. - Jestem pewna, że Clemency, gdziekolwiek jest, po zastanowieniu wróci do domu. Chyba Amelia jej wybaczy? Nie wierzę, że zechce spełnić swoje groźby i odeśle ją do panny Whinborough, osoby w moim mniemaniu bardzo niesym-patycznej. - Droga pani, zapewne ma pani rację - odparł smutno pan Jameson. Żadne z nich ani przez chwilę w to nie wierzyło, niemniej jednak nie wypadało podawać w wątp¬liwość matczynej miłości. Tak czy inaczej, prawnik zrozumiał ostatnią wypowiedź wystarczająco dobrze. Pani Stoneham nie wyjawi, czy jej młoda kuzynka to Clemency Hastings, dopóki jej matka pozostanie tak nieprzejednana. Skłonił się i już po chwili zmierzał swoim powozem w stronę zajazdu. Pani Stoneham otarła pot z czoła, starając się nie myśleć, co na to wszystko powiedziałby jej mąż, którego moralność była nieskazitelna. Jedno jest pewne - mały domek w Abbots Candover przestał być dla Clemency bezpiecznym schronieniem. Być może pan Jameson pozwolił sobie chwilowo zamydlić oczy, lecz czuła, że w głębi duszy domyśla się prawdy. Pod znakiem zapytania pozostawała jedynie kwestia, jak długo stary prawnik zechce akceptować tę mistyfikację... Sprawdź Uraczyła go spojrzeniem mrożącym krew w żyłach. - Czy to pańskie dzieci? - Skinęła w stronę kłócącej się wciąż trójki. - Tak. - Przeczesał dłonią kruczoczarne włosy. Jego złoty zegarek, spinki do mankietów i złota obrączka na serdecznym palcu połyskiwały w słońcu. Opuścił dłoń, a włosy same opadły, by stworzyć idealną fryzurę. Willow nie miała wątpliwości, że płacił fryzjerowi fortunę. - Z całą pewnością to moje dzieci. R S - W takim razie muszę przyznać, że są to najgorzej wychowane dzieci, jakie kiedykolwiek widziałam! - Proszę pozwolić mi przeprosić za ich zachowanie. - Przeprosić za ich zachowanie? - Willow zaśmiała się