ciężarówki, innych samochodów, znaków drogowych. Już go nie

212 Może ośmieliła ją trochę obecność drugiej kobiety, bo w końcu mruknęła „Pasę" i wpuściła ich do środka. Wewnątrz domu panował zaduch. Pojedyncza naga żarówka świeciła się w małej lampce stojącej w rogu pomieszczenia. Stary wentylator, wiatrak bez drucianej osłony, warczał głośno, poruszając gęste powietrze. Lola wyglądała na jakieś sześćdziesiąt lat, była pulchna i miała zdrową cerę, co świadczyło o tym, że choć mieszka w slamsach, głodu na pewno nie cierpi. W dłoni Diaza pojawiły się banknoty; podał je kobiecie. Zmierzyła sceptycznym wzrokiem wyciągniętą rękę, a potem szybkim ruchem porwała pieniądze, tak jakby bała się, że Diaz zaraz się rozmyśli. - Masz brata - powiedział do niej mężczyzna po hiszpańsku. - Lorenzo. Jego sposób przeprowadzania przesłuchań jest dość specyficzny, pomyślała Milla. Nie zadaje pytań, lecz coś oznajmia. Tak jakby już znał wszystkie fakty. Kobieta skrzywiła się wyraźnie, na jej twarzy pojawił się ból i gorycz. http://www.codziennaapteka.pl/media/ pomyliliście się w swoich ocenach moich działań. I zostawmy to już. - Zostawmy - powiedziała twardo pani Edge z zaciętym wyrazem twarzy. - Wystarczy! Julio, wiesz, że cię kocham, ale to nie jest już twój dom. Jak możesz przychodzić tu z zamiarem rozpętania awantury? Rozumiem was obie. Jestem przecież matką i sama wiem, że nigdy nie przestałabym szukać swojego zaginionego dziecka. Ale nie mogę też znieść widoku własnej córki marnującej sobie życie walką w beznadziejnej sprawie! - Ale ona wcale nie jest beznadziejna! - zaprotestowała Milla. - Teraz już wiemy, ale kwadrans temu nie mieliśmy o tym pojęcia!Widzieliśmy za to twoje życie osobiste walące się w gruzy. Rozwód z Davidem, ciebie pogrążającą się całkowicie w pracy Poszukiwaczy, ginącą, niknącą, aż wydawało się, że nic nie zostanie z

dziesięć lat na krawędzi jej świadomości kołatała się natrętna i nieustępliwa myśl: nie obroniła własnego dziecka. - Ja... Nie powinnam była zabierać go ze sobą na targ... - wyszeptała zdławionym głosem. - Miał dopiero sześć tygodni. Był taki mały... - Nie mogłaś zostawić go samego. Co innego mogłabyś zrobić? Sprawdź podsycany był tylko przez język i usta mężczyzny. Czuła na brzuchu erekcję Diaza, twarde niczym stal wybrzuszenie rosnące w jego spodniach. Jej lędźwie zadrżały z niecierpliwości. Odurzona pożądaniem, cofnęła się o pół kroku, an43 301 sięgając zachłannie do dżinsów Diaza, niecierpliwie walcząc z guzikiem i zamkiem błyskawicznym. Wreszcie udało jej się zsunąć mokry materiał, chwycić twardą męskość, która ochoczo wyskoczyła na zewnątrz. Delektowała się nią, delikatnie gładziła jedwabistą skórę. Poruszała dłonią w górę i w dół, pieszcząc szeroką żołądź. Diaz zadrżał gwałtownie, wydając niski, gardłowy pomruk.