Pozostawało tylko jedno pytanie, to samo od początku: kim była kobieta, którą widział za

Riva Martinez. Jego partnerka. – Hayes – rzucił do telefonu. – Co jest? – Mamy podwójne morderstwo. Dwie kobiety znalezione w magazynie koło stodziesiątki. – Podała mu dokładny adres i dodała: – Chyba bliźniaczki. – Co? Chwileczkę. – Miał gonitwę myśli, powtarzał sobie, że musi się uspokoić. Wyciągał za daleko idące wnioski. Spotkanie z Bentzem przypomniało mu sprawę sióstr Caldwell, nierozwiązane podwójne morderstwo sprzed dwunastu lat. – Jakiś problem? – zapytała Martinez. – Bliźniaczki? – Mówił powoli mimo adrenaliny buzującej w żyłach. – Identyczne? – Chyba tak, wkrótce się dowiemy. Pospiesz się. Rozłączyła się, a Hayesa ogarnęło bardzo złe przeczucie. Nacisnął pedał gazu. Bentz nigdy nie uporał się z morderstwem sióstr Caldwell. Zabójca pozostał na wolności. Jakimś cudem zniknął z powierzchni ziemi, a przynajmniej z południowej Kalifornii. Oczywiście były różne hipotezy. Jedni sądzili, że siedzi, że trafił za kratki za inne przestępstwo, ale nigdy nie połączono go z morderstwem bliźniaczek Caldwell, inni byli zdania, że umarł. Albo że przestał zabijać, choć tego akurat nie twierdzili policjanci. Nikt w wydziale nie wierzył, że sadystyczny morderca dał sobie spokój z zabijaniem i przerzucił się na golfa albo wędkarstwo. – Cholera. Hayes nie zwracał uwagi na ograniczenia prędkości, włączył koguta i docisnął gaz do http://www.deskatarasowa.biz.pl/media/ zaskoczenie przerodziło się w maskę przerażenia. Nasze spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy, a potem znalazła się w wodzie. Wspaniale! Mruczę pod nosem, dodaję odrobinę wermutu, dosłownie kilka kropli, i nalewam sobie drinka. Bentzowi robi się gorąco, wiem to. Zastanawia się, czy nie wpadł w pułapkę, szuka drogi ucieczki. To żart. Najpierw jego wybryk na molo, a potem śmierć Shany. Jakże mi przykro. – Buuuu – szepczę. Uśmiecham się pod nosem i zaglądam do lodówki, wyjmuję słoik oliwek, wrzucam dwie do kieliszka. Zielone, nadziewane papryką tańczą w przejrzystym płynie. Są jak wpatrzone we mnie miniaturowe oczy. – Zazdrosne? – pytam i wypijam łyk. – Mm. Pycha! Wyjmuję oliwkę z kieliszka, wysysam nadzienie, rozkoszuję się smakiem i zapachem

Podkuliła kolana, podciągnęła je pod brodę. W jaki sposób człowiek racjonalnie myślący może dogadać się z kimś, kto stracił kontakt z rzeczywistością? Nie odróżnia dobra od zła? Jest zły do szpiku kości? – Boże, dopomóż – szepnęła. Zapadła noc. Znowu była sama w nieprzeniknionej ciemności. – Przykro mi z powodu twojej żony. – Corrine O’Donnell skończyła wpisywać dane do Sprawdź – Owszem, tak uważam. Moim zdaniem jest seksowna. I boska. – Znacząco uniosła brew i poszła tyłem do sypialni, a on, jak ryba za przynętą, poszedł za nią. Teraz zaciskał palce na lasce. Nie idź tam, ostrzegał siebie. Zauważył, że kobieta jest boso. Jennifer zawsze chodziła boso po plaży. Świetnie, teraz już każda ciemnowłosa kobieta na bosaka jest Jennifer. Nie! Poprawił się. Nie myśl, że to sobowtór. A jednak zafascynowany szedł w tamtą stronę, ku morzu. Przyglądał się jej, szukał czegoś, co ją zdradzi, ale była zbyt daleko, a mgła za gęsta. Przyspieszył kroku. Jakby to wyczuła, odsunęła się od poręczy i szybkim krokiem ruszyła na koniec molo, gdzie spowiły ją kłęby mgły. Bentz z trudem przełknął ślinę, gorączkowo się zastanawiał, co jej powie. Serce waliło mu w piersi, puls dudnił w uszach. Szedł za nią. Tym razem mu nie ucieknie, do cholery. Nie ma dokąd.