razie była gotowa sięgnąć przez ladę i skręcić mu kark.

wypowiedziała te słowa. Quincy się nie odezwał i tym razem cisza stała się złowroga, wielka czarna dziura między nimi. Rainie pomyślała nagle, że nigdy im się nie uda. Choćby nie wiem, jak się starali, po prostu nie potrafią. - Mandy zgłosiła uszkodzenie pasa na miesiąc przed wypadkiem - spróbowała jeszcze raz, tym razem łagodnie. - Umówiła się na wizytę w warsztacie, ale odwołała ją w ostatniej chwili. - Cały miesiąc jeździła z popsutym pasem? - Na to wygląda. - Dlaczego nikt jej nie zgarnął? Myślałem, że w tym stanie obowiązuje jakieś prawo dotyczące pasów bezpieczeństwa! Rainie nie zareagowała na ten wybuch. - Co się stało z tym pasem? W jaki sposób się popsuł? - Tego jeszcze nie wiemy. Szeryf Amity pomaga mi zlokalizować samochód, żeby można było zbadać pas. Ale po czternastu miesiącach to nie 63 będzie łatwe. Najprawdopodobniej explorer został rozebrany na części w jakimś warsztacie. - Chcę wiedzieć, co się stało z pasem. - Sprawdzę to, Quincy. Wiesz, że to zrobię. http://www.dobra-ortopedia.info.pl Ludzie potrafią krzywdzić. Mogą bić pięściami, znęcać się, dręczyć, mogą robić nawet gorsze rzeczy albo umrzeć i zostawić człowieka na pastwę losu. Człowiek może się bronić. Może nawet zabić napastnika, stając się tym, kto zadaje ból. Człowiek może zacząć karać samego siebie, ponieważ jego matka nie żyje, a ktoś przecież musi przejąć rolę dręczyciela. Człowiek może więc karać się dzień po dniu, pogrążając się coraz bardziej. Tylko dlatego, że inaczej po prostu nie umie. Można robić to wszystko, ale można też próbować się zmienić. Można przestać pić. Można przestać sypiać z kim popadnie. Można zacząć lepiej się traktować, a nawet zacząć się szanować. Tyle że wcześniej czy później trzeba zacząć w siebie wierzyć. Możliwe, że Rainie jeszcze nie była na to gotowa. Zawsze uważała, że lepsze jest wrogie nastawienie, żeby inni nie mogli

dłoń, poparzoną jakimś kwasem. Na skórze pojawiły się wstrętne bąble. Nie była w stanie poruszać palcami. 224 - Przepraszam, Quincy - wymamrotała. Potem zobaczyła, jak do kuchni wchodzi agent specjalny Albert Montgomery z telefonem komórkowym w jednej ręce i swoim służbowym pistoletem Sprawdź Prawda była taka, że za każdym razem, gdy sprawy szły nie po jego myśli, detektyw Sanders zamawiał tuczące smakołyki, ale rzadko je dojadał. Na myśl o tym, co sobie kupi, leciała mu ślinka. Nabywał największą porcję z możliwych. A potem dopadły go wyrzuty sumienia. Myślał o ilości kalorii, zawartości tłuszczu, poziomie cholesterolu i rezygnował. Po prostu nie był typem człowieka, który potrafi sobie dogadzać. Odruchowo kontrolował się, nawet wtedy, gdy chodziło o smakowitą kanapkę lub talerz ciasteczek z czekoladą. W wydziale krążyła anegdota o tym, jak kiedyś bohatersko porzucił lody Ben & Jerry z czekoladowymi wiórkami, skosztowawszy zaledwie jedną łyżeczkę. Przed laty Abe Sanders zdobywał wszystkie możliwe sprawności harcerskie, przynosił tylko wzorowe cenzurki, a na szkolnej bieżni osiągał najlepszy czas. Czytywał klasyków dla własnej przyjemności. Zdobył dziewczynę, o której każdy marzył. I kupił dom z czterema sypialniami i idealnie przystrzyżonym trawnikiem w starej, eleganckiej dzielnicy Portland. Ale pewnego dnia jego rodzina doznała szoku. Abe postanowił zostać gliną.