Shey, jednak teraz, gdy w zawoalowany sposób wyraziła

W niedzielny poranek do Matthew zatelefonował sam Phil Bianco i poprosił go o przybycie na pilną naradę przy Bedford Square. - Odmowa kosztowałaby mnie więcej niż to warte - powiedział Matthew do Izabeli w kuchni - ale pierwszy raz nie pojechałbym na cmentarz, a nie chcę zostawiać dziewczynek na lodzie. - Nie przejmuj się. - Izabela parzyła kawę. - Jeśli Sylwia nie będzie mogła, sama je zawiozę. - Jesteś pewna? - Spojrzał na nią z wdzięcznością. - Nie macie z Mickiem żadnych planów? Pokręciła przecząco głową. - Dopiero na później. Kiedy rodzina wróciła z cmentarza na lunch, Matthew ciągle nie było w domu. - Zobaczycie, to dopiero początek - zauważyła Flic, kiedy zaczynały jeść. - Czego początek? - chciała wiedzieć Chloe. Siedziały same przy stole; Sylwia została w domu, a Izabela była z Mickiem na górze. 199 - Jego knowań. On chce się nas pozbyć. - Czemu tak mówisz? - zdziwiła się Chloe. http://www.dobra-protetyka.com.pl Wyobraźnią Belli zawładnęły erotyczne obrazy, przenosząc ją tam, gdzie ziemia spotyka się z niebem, a kobieta wznosi na wyżyny w ramionach kochanka, tam gdzie oboje dzielą najbardziej zachwycającą, ludzką pasję, pragnienie i miłość... Edward czuł jej serce tłukące się w piersi, jak u schwytanego w dłoń ptaka. Co takiego było w tej bladej, nieznośnej buntowniczce, co kazało mu przekraczać nieprzekraczalne dotąd granice? W głowie kłębiły mu się myśli, o jakie się nigdy nie podejrzewał. Zaczerpnął tchu i potrząsnął głową, jak gdyby chciał odegnać niechciane emocje. Jego ciało ogarnął żar, podobny do tego, jakim emanowały piaski pustyni pod południowym słońcem. Bella była jak oaza, tylko w niej mógł ugasić swoje pragnienie. I tak jak oaza wędrowca na pustyni wabiła go do siebie, mamiąc. W dawnych czasach poprosiłby mędrca, żeby zdjął z niego urok, który na niego rzuciła, ale teraz czuł, że i on ma nad nią taką samą władzę. Szaleńcze bicie jej serca pod jego dłonią powiedziało mu, jak bardzo go pragnie, a jego własna reakcja zdradziła, jak bardzo on pragnął jej. To pragnienie wypełniało umysł i ciało, było siłą napędową, bez której nie umiał już żyć. W dawnych czasach nic nie mogłoby go powstrzymać od uczynienia tej bladej uwodzicielki swoją niewolnicą i zamknięcia jej w luksusach haremu, gdzie nie mogłoby jej podziwiać żadne inne męskie oko, gdzie byłaby poza zasięgiem pożądliwych męskich dłoni. Teraz jednak... Zmusił się, by ją puścić. Pozwolił jej odejść. Dlaczego więc stała tam, patrząc...? Bella ocknęła się i szybkimi, bezładnymi ruchami wygładziła ubranie. - Zły ruch! - rzuciła jadowicie. - Jeżeli chciałeś mnie w ten sposób przekonać do sprzedaży apartamentu, to ci się nie udało! Zanim zdołał odpowiedzieć, okręciła się na pięcie i wybiegła, zatrzaskując za sobą drzwi i pozostawiając jego nawoływanie bez odpowiedzi. ROZDZIAŁ ÓSMY Bella zachowała się zdecydowanie nierozsądnie, wybiegając na dwór bez torebki, kapelusza i okularów przeciwsłonecznych, a teraz stała w gorącym słońcu i mrużyła oczy, spoglądając na budynek. Mogła wrócić. Powinna wrócić. Ale nie zamierzała tego robić. Czy bała się tego, co mogłoby się wydarzyć? Tak, chociaż to nie Edward był źródłem jej obaw. Intuicyjnie wiedziała, że on nie zmuszałby jej do niczego, czuła jednak, że nie potrafiłaby mu się oprzeć i to budziło w niej lęk. Gdyby nie moralne zobowiązanie wobec Kate i jej synka, mogłaby po prostu wyjechać i pozostawić apartament Tariqowi. W życiu jest dużo rzeczy ważniejszych od pieniędzy, a jedne z ważniejszych to komfort psychiczny i szacunek do samego siebie.

Szczególnie Pearly nie przepuściła żadnej informacji dotyczącej lokalnej społeczności, a mimo to cieszyła się powszechną sympatią, bo zawsze chętnie służyła wiedzą i mądrą radą. - Oczywiście - rzekła Shey. - Mabel i Pearly, to jest Tanner Ericson. - Och, tak? - zdumiała się Pearly. - To książę naszej Sprawdź Czy do tej przesyłki dołączono jakiś bilecik? A może znasz jakiegoś innego Matthew? Nie mogło być mowy o pomyłce, przynajmniej nie z punktu widzenia Kat. Na karcie dołączonej do prezentu stało jak byk: „Dla drogiej Katriny z serdecznymi życzeniami świątecznymi i sympatią od Matthew". - Bardzo to miłe - przyznał już w ich pokoju. - Naprawdę chętnie podszyłbym się pod ofiarodawcę, ale prawda jest taka, że nic ci nie wysyłałem. - Wcale nie musiałeś. Postawiliśmy sobie po drinku przed świętami... - Była wyraźnie zakłopotana. - Ja też nie zamierzałam ci nic dawać. - Ale dałaś. Bo pomyślałaś, że ci to wysłałem. Może to cofniesz?