Tempera potrząsnęła głową przecząco.

- Chyba już wiem, kto to - wyznał Matthew. - Bardzo chciałbym się mylić, ale obawiam się, że to niemożliwe. Jeśli mam rację, to nie podejmę żadnych prawnych kroków, natomiast bardzo mi zależy na dowodach. - Powiesz mi, kogo podejrzewasz? - Nie na tym etapie, jeśli nie weźmiesz mi tego za złe. - To twoja sprawa. - Prawnik umilkł na chwilę. - W zasadzie to nie moja działka, ale mam wrażenie, że nietrudno będzie namierzyć winowajcę, zwłaszcza jeśli podarunki zamówiono przez Internet. Połowa ludzi w tym kraju otrzymuje świąteczne katalogi prezentów zarówno do domów, jak do pracy, i jeśli sobie przypominam, co najmniej niektóre z nich mają numery referencyjne. Dlatego kiedy ktoś posługuje się formularzem, przypuszczalnie da się ustalić odbiorcę konkretnego katalogu. A jeśli rejestrują fakt wysyłki, pozostaje tylko zapytać, kto jeszcze miał dostęp do katalogów. - Ale te katalogi można też brać ze sklepów? - Jeden z nich widziałem nawet w poczekalni u dentysty. - Czyli nie takie to proste - podsumował Matthew. - Może i nie, jeśli ci zależy na stuprocentowym dowodzie. - Crocker myślał przez chwilę. - Zaproponowałbym ci zatrudnienie http://www.dobra-protetyka.com.pl/media/ gdyby kiedykolwiek spadł na samo dno i wszystkie drzwi by się przed nim zatrzasnęły, to albo błyskawicznie stałby się podręcznikowym przypadkiem hipotermii, albo by zwariował. Już zaczynasz wariować, Gardner. Boże, ależ był przemarznięty! 59. Każda z nich siedziała, leżała lub chodziła w innym pokoju. W kuchni Zuzanna z Kahlim u stóp piła rumiankową herbatkę i starała się nie myśleć. Coś wisiało w powietrzu. Coś ważnego i - jak się obawiała - złego. Emocje rosły i osiągnęły stanowczo za wysoki poziom. Trzy siostry były zbyt napięte, zbyt nieszczęśliwe i każda na swój sposób 325

- Mam nadzieję - odparła Zuzanna - ze względu na nich wszystkich. Chociaż jeśli mimo wszystko Matthew uległ pokusie... - Wykluczone. - Obyś się nie myliła, w końcu znasz go lepiej niż ja. Ale załóżmy... tylko na chwilę... że jednak, to oznaczałoby, że córki Karo są wychowywane przez... Sprawdź Zaraz po kolacji powie jej, że wracają do Zuranu. Spalone na słońcu barki, plecy i ramiona piekły ją dość mocno i Bella skrzywiła się, oglądając w lustrze zaczerwienioną skórę. Nie było to jeszcze typowe oparzenie słoneczne, ale i tak wrażenie było dosyć nieprzyjemne. Nie miała teraz ochoty na ponowne spotkanie z Edwardem, ale wiedziała, że jeżeli się nie pojawi, to on przyjdzie po nią i tak czy siak, nie uniknie spotkania. Edward zaproponował, żeby zjedli w jego apartamencie, położonym po przeciwnej stronie willi. Umówiona godzina zbliżała się nieubłaganie. Bella żałowała, że nie ma niczego, co mogłaby narzucić na bolące ramiona. Mocno zaróżowiona skóra odcinała się wyraźnie od czarnego topu na ramiączkach. Nie miała jednak wyboru. Edwarda spotkała przy wejściu. - Właśnie po ciebie szedłem - w jego głosie pobrzmiewała chłodna rezerwa. Pokój, do którego ją zaprowadził, był urządzony zaskakująco nowocześnie, biorąc pod uwagę tradycyjny styl willi jako takiej. I w jakiś sposób to połączenie tradycyjnego wystroju z oszczędnym stylem nowoczesnych mebli jednocześnie koiło i drażniło zmysły. Zestawienie szlachetnych kształtów hebanowej szafki i stolików do kawy ze skórzanymi sofami w tonacji złamanej bieli z rozrzuconymi w pozornym bezładzie barwnymi kilimami, stwarzało atmosferę komfortu, a surowość stylu łagodziło bogactwo barw. Obrazy i rzeźby stanowiły doskonałe pendant do otoczenia i Bella miała ochotę wyciągnąć rękę i dotknąć malowideł bogatych w szkarłat i pomarańcz, przedstawiających wschód słońca ponad bezkresem pustyni. Podwójne drzwi otwierały się na mniejszy pokój jadalny, oddzielony od wewnętrznego dziedzińca, teraz ciekawie oświetlonego, rozsuwaną przeszkloną ścianą. - Po przeciwnej stronie mam niewielką kuchnię - wyjaśnił Edward. - Czasem tak jest wygodniej. Przynajmniej nie przeszkadzam mojemu kucharzowi, Arubowi. - Mogę w czymś pomóc?- zapytała Bella, która, pomimo uprzejmości i swobodnego zachowania Edwarda, nie zdołała pozbyć się skrępowania.