nachylac sie nad nia, ¿yczac jej smierci, oblał ja zimny pot. Tak blisko. Z taka nienawiscia. Z taka determinacja. - Ja... ja 344 niczego nie jestem pewna. Dzisiaj odwiedzilismy mojego ojca. Był przekonany, ¿e jestem kims innym, ¿e mam na imie Kylie, a ja... tak niewiele pamietam. Nie byłam w stanie udowodnic, ¿e sie myli. - Jest chory, prawda? - Cie¿ko - powiedział Nick. - Pielegniarka twierdziła, ¿e to mo¿e byc wpływ srodków przeciwbólowych. - Ale pani nie wie, czy były to jego wymysły, czy te¿ w tych majakach tkwiło ziarno prawdy. - Detektyw znowu zwrócił swoja psia twarz do Marli, po czym zapisał cos na karteczce. - Wiec zapytam jeszcze raz. Kto, pani zdaniem, mógłby chciec pania skrzywdzic lub zabic? - Nie wiem - odparła zrezygnowana. Paterno spojrzał na Nicka. - Pan zdaje sie byc dosc blisko tego wszystkiego. Mo¿e ma pan jakis pomysł? Nick zawahał sie. http://www.dobrabudowa.net.pl O Bo¿e, dlaczego nie mo¿e mu zaufac, czuła, ¿e nie mo¿e. Kim własciwie jest ten człowiek, skryty, tajemniczy, 394 zamykajacy wszystkie drzwi na klucz i trzymajacy rewolwer w szufladzie biurka. Kim jest ten człowiek, jej ma¿? Spojrzała na slubna obraczke, która nosiła na rece, i zacisneła palce na rewolwerze. I kim jest ona sama - ona, która pamieta narodziny dziecka, choc wczesniej poddała sie sterylizacji? Nie jestes Marla Cahill, powtarzał jakis głos. Wiedziałas o tym od chwili, gdy wyszłas ze spiaczki i usłyszałas to imie. Conrad Amhurst o tym wie. Cissy o tym wie. Mały James zaczał płakac, kiedy pierwszy raz wziełas go na rece, a Coco zachowuje sie, jakbys była wiedzma. Całe twoje ¿ycie to jedno
Materiał dla „Lone Star” był tylko czubkiem góry lodowej. Zamierzała napisać książkę, swego rodzaju exposé na temat sędziego Cole’a, które wzbudzi ciekawość każdej liczącej się osoby w Teksasie. W szafie starego człowieka było dostatecznie dużo szkieletów, żeby stworzyć pikantne dzieło. Odwróciła się od okna. 177 Jako jedyna załatwiła wywiad z Calebem Swaggertem, a teraz wysłuchała wersji Rossa McCalluma, który Sprawdź Alex spurpurowiał i wyszarpnał ramie z dłoni brata. - To nie ma nic wspólnego z Philem. - Akurat. To on tak ja faszeruje lekami. To jego wina. - Nie, moja - powiedział Alex. - To ja chciałem, ¿eby Marla wypoczeła, ¿eby sie nie przemeczała. ¯eby doszła do siebie. Phil robił tylko to, o co go poprosiłem. - Czy nie sama Marla powinna o tym zdecydowac? - Mo¿e, ale Marla jest teraz taka przewra¿liwiona i reaguje tak dziwnie, ¿e postanowiłem podjac decyzje. Pamietaj, na litosc boska, ¿e miała jakies halucynacje - widziała kogos w swoim pokoju, słyszała głosy. Pomyslałem po prostu, ¿e potrzebuje czasu, ¿eby wziac sie w garsc. - Ty arogancki draniu... - warknał Nick.