- Musimy znaleźć Elizabeth.

- Akurat. - Zmarszczywszy brwi, rozgladał sie naokoło, szukajac jeepa wsród sunacych wolno ulica samochodów. - Cholera! - Kopnał kamien, który potoczył sie pod stojacego nieopodal pontiaca. - Widziałem ju¿ takiego jeepa. Tego wieczora, kiedy Cherise przyszła do mnie do hotelu. Ktos przyjechał po nia takim samochodem. - Nick nie spuszczał wzroku z ulicy, jakby chciał siła woli zmusic uciekiniera do powrotu. - W okolicy sa pewnie dziesiatki czarnych jeepów - powiedziała Marla. Osłaniajac dłonia oczy, patrzyła w strone zachodzacego słonca. -Nie byłoby te¿ nic dziwnego w tym, gdyby ta sama osoba, która przyjechała wtedy po Cherise, pojawiła sie dzis w kosciele. Mo¿e ten samochód nale¿y do jej me¿a albo do jednego z jej przyjaciół, albo do kongregacji. - Mo¿liwe. Ale czy to tylko zbieg okolicznosci, ¿e ten, kto przyjechał tym samochodem, zwiał, skoro tylko sie tu pojawilismy? - Mo¿e. - A mo¿e nie - odparł Nick. Jego dobry nastrój znikł. Znad Pacyfiku zaczeły nadciagac ciemne chmury. - Nie wierze http://www.dobre-opakowania.com.pl - Skoro tak mówisz. W ułamku sekundy Nick zrozumiał, co musiało sie stac. Jego matka nie ¿yje. Z ¿adnego innego powodu Alex nie zdecydowałby sie rujnowac w taki sposób swoich opon, po 16 trzysta dolców ka¿da. Ale jakos nie mógł w to uwierzyc. Eugenia Haversmith Cahill była najtwardsza istota, jaka kiedykolwiek stapała po ziemi w pantoflach na dziesieciocentymetrowych obcasach. Nie. Jego matka nie mogła umrzec. Eugenia prawdopodobnie prze¿yje obu swoich synów. Podszedł do swojej furgonetki, wstawił wiadro z krabami na pake obok zapasowego koła i skrzynki z narzedziami. Od

- Ależ wiem. - Wahała się tylko przez chwilę. - Pojadę swoim samochodem, dobrze? Puścił jej łokieć. - Jedź za mną. Nie potrzebowała dalszych zachęt. Mężczyzna w ciężarówce splunął na chodnik tytoniową śliną, a Shelby podbiegła do wynajętego cadillaca i otworzyła drzwi. W środku było niemiłosiernie gorąco. Nastawiła klimatyzację na najwyższy poziom, opuściła szybę i wykręciła kierownicę. Kiedy stary pikap Nevady oddalił się Sprawdź uderzyła piescia w stół. - Przestan traktowac mnie, jakbym była lalka z saskiej porcelany albo idiotka, albo jednym i drugim! - Dobrze, ju¿ dobrze. Uspokój sie. Oczywiscie, ¿e potrzebujesz wszystkiego od paszportu do złotej karty 373 Neimana Marcusa - rzekł Alex ugodowo. - Zaraz sie tym zajme. - Nie, ja sama zaraz sie tym zajme. Sama sobie najlepiej poradze, Alex. - Prosze, przestancie sie kłócic - powiedziała Eugenia, przera¿ona. - To niewiarygodne. Ktos dostał sie do domu i próbował wyrzadzic krzywde naszej rodzinie...