-Nie byłem w odpowiednim nastroju.

najprędzej wyjechali. Miał już dość ich towarzystwa. Zjawiły się dzieci. – Pora nakryć do stołu – zwróciła się do nich Lily. – Freyo, mogłabyś wyjąć serwetki z szuflady? Po kilku chwilach w jadalni na śnieżnobiałym obrusie znalazły się sztućce i kosztowna zastawa. Całość prezentowała się efektownie, jak z prospektu reklamowego. Gdy nadszedł czas podania posiłku, Lily wysłała dzieciaki na górę, żeby się umyły. Theo wszedł, rzucił okiem na stół i zmarszczył brwi. – Dlaczego są tylko trzy nakrycia? – Ponieważ jest was troje – odparła, wzruszając ramionami. – A co z tobą? – rzucił niemal szorstko. – Dlaczego nie chcesz zjeść z nami? – Zawsze jadam lunch z dziećmi – wyjaśniła spokojnie, powstrzymując się od uwagi, że perspektywa przebywania w towarzystwie jego gości budzi w niej odrazę. – Wobec tego zjemy lunch wszyscy razem, łącznie z dziećmi – zadecydował kategorycznym tonem i nieoczekiwanie ujął Lily za przegub. – Nie zachowuj się jak pomoc kuchenna, gdyż nią nie http://www.dobryproktolog.pl Dziecko poruszało się co jakiś czas, ale od razu z powrotem zasypiało. Zmęczony i zniechęcony potarł brwi. Ze względu na Kate pomagał dzisiaj przy małej. Wziął ją na ręce, nakarmił, a nawet zmienił pieluchę. To znaczy próbował zmienić, ale mu się nie udało. Kate przyglądała się temu zarumieniona z radości. Emma też cieszyła się z powodu powszechnego zainteresowania. Kopała, gaworzyła i machała rączkami. A kiedy Richard ją karmił, patrzyła na niego swymi wielkimi, ufnymi oczami w kolorze nieba. Takie spojrzenie potrafiło skruszyć nawet najtwardsze serce. Ale nie jego. Co się, do diabła, z nim dzieje? Richard wstał i podszedł do łóżeczka. Przez jakiś czas wpatrywał się w małą. To moja córka, pomyślał.

Na szczęście oszczędziła trochę pieniędzy, to też mogła na razie nie podejmować żadnej pracy i rozpatrzyć się w sytuacji. Wiedziała, że z łatwością uzyska kredyt hipoteczny na swoje maleńkie jednopokojowe mieszkanko w Berkshire. Ponieważ zaś ukończyła kurs gotowania, mogła tez w każdej chwili zatrudnić się w którejś z niezliczonych londyńskich restauracji. Lecz dręczył ją Sprawdź Próba wypadła fatalnie. Prawdopodobnie z powodu zmęczenia Laurze trudno się było skupić, kilkakrotnie rozmijała się z muzyką, myliła kroki, arabesque, jęte oraz inne skoki i figury wykonywała gorzej niż zwykłe. Ale akurat w czasie pas de deux z Philem Terence'em nie popełniła błędu. Prawidłowo i we właściwym momencie odbiła się od podłogi - to Phil nie złapał jej w porę, a potem miał pretensje, że się pośpieszyła. Laura nie zaprotestowała, licząc na to, że Julien Rousselin albo Lynn przyjdą jej z pomocą. Żadne z nich się jednak nie odezwało, i teraz Laura zastanawia się, czy tamto zdarzenie umknęło ich uwagi, czy oboje mają już dosyć nasilającego się konfliktu między odtwórczynią roli tytułowej a jej partnerem. - Nie wciągnęłam brzucha przy demi plie – mówi Grace, wyrywając Laurę z ponurych rozważań. Skoro opiekunka jej nie poprawia, dziewczynka postanawia robić to sama. - Rzeczywiście, nie wciągnęłaś. - O czym myślałaś? - pyta mała i przygląda jej się wnikliwie. - O przedstawieniu, które odbędzie się za tydzień. I muszę ci się przyznać, że bardzo się boję, że sobie nie poradzę - wyznaje Laura szczerze. - A ja wiem, że sobie poradzisz. Dziewczynka wypowiada to z takim przekonaniem, że Laura, mimo przygnębienia, uśmiecha się. - Chciałabym być na tym przedstawieniu - mówi cicho Grace. Laura wczoraj dostała od Lynn pięć dwuosobowych zaproszeń na premierę. Już wie, kto je dostanie: rodzice, dziadkowie, Patricia Orth - przyjaciółka ze starej szkoły - oraz dwójka przyjaciół z nowej - Eva Ripley i Sean O'Neal, który od jakiegoś czasu nie podrywa już Laury i wyraźnie interesuje się Evą. Piąte zaproszenie, które ma dzisiaj ze sobą, jest przeznaczone dla Grace. Już dawno by o nim wspomniała, gdyby nie to, że nie może się zdecydować, komu je wręczyć - Grace czy jej bratu. - Mam dla ciebie zaproszenie - mówi ostrożnie. - Ale wiesz, że sama nie możesz iść do teatru. - Mama ze mną pójdzie. Nie jest to odpowiedź, o jakiej Laura marzyła, ale stara się tego nie okazać. - Albo nie! - woła dziewczynka. - Pójdę z Simonem. I właśnie o to chodzi, myśli Laura. - Sądzisz, że będzie miał ochotę? Grace energicznie kiwa głową. - No... nie wiem. - Laura jest bliska pogardy dla siebie samej. Zdaje sobie sprawę, że takie gierki z sześcioletnim dzieckiem są poniżej godności. - Ale ja wiem - odpowiada Grace. - I wiem coś jeszcze. Laura patrzy na nią pytająco. - Tylko że nie mogę tego powiedzieć, bo to jest tajemnica - mówi dziewczynka i widać, że z trudem się powstrzymuje, żeby jej nie zdradzić. Laura chętnie poznałby tę tajemnicę i wie, że wystarczyłoby jedno słowo zachęty, a Grace by ją wypaplała. Tylko że wtedy Laura naprawdę by już sobą pogardzała.