przez ramię, aby móc zobaczyć, co teraz robi jego książę. Mężczyzna sięgnął do

uczuciom. Tupnęła tylko nogą. Odwołał się więc do starej, męskiej sztuczki - przeszedł z miejsca do ataku. - Nigdy się ode mnie nie oddalaj! A gdyby tak zza rogu wyjechali znienacka Kozacy? Poza tym to nie jest bezpieczna okolica! Reprymenda nie zrobiła na niej wrażenia. - Słyszałam o takich jak ty. O mężczyznach, którzy podczas jednej nocy przegrywają cały majątek. Ciągle o nich piszą w gazetach. Zwykle strzelają sobie w głowę. Tego chcesz? - Jesteś najbardziej niewdzięczną dziewczyną na całym świecie! - Jak dużo przegrałeś? - Ani pensa! - Sięgnął do kieszeni i pokazał jej ze złością sakiewkę. - Nie wierzysz we mnie, co? Myślisz, że kłamię? Spójrz, ile tego jest! Nawet nie wyciągnęła ręki. - Mówiłeś, że dbasz tylko o przyjemność, ale my nie przyszliśmy tu dla zabawy. - Nie pouczaj mnie. Doskonale wiem, o co tu chodzi. Chcesz, żebym ci pomógł, czy nie? - Mój Boże, co ja narobiłam! - szepnęła. - Dlaczego mi nie powiedziałeś, jak niebezpieczna jest dla ciebie gra? - O czym ty mówisz? - Przecież to właśnie ta głęboka, mroczna czeluść, w którą wpadasz. Nie zaprzeczaj! Nie dość ci, że już ryzykowałeś życie w mojej sprawie? http://www.doktor-leczenie.com.pl/media/ - Proszę wybaczyć. To, co pani zdobyła, jest bardzo interesujące, chociaż, niestety, niekompletne. Wdzięcznie skrzyżowała nogi i przyjęła swobodną pozę. - Kobieta, która pisze wszystko, co wie, szybko traci wartość. To, czego nie ma na papierze, jest tu - wyjaśniła, dotykając skroni. - Rozumiem. - Podobała mu się coraz bardziej. Lubił ludzi, którzy znają swą wartość i potrafią się cenić. - Powiedzmy, że chciałbym dobrze poznać system ochrony pałacu, Centrum Sztuki i muzeum, po to, żeby go wykorzystać do własnych celów. Czy wtedy potrafiłaby pani uzupełnić brakujące szczegóły? - Oczywiście. - A gdybym zapytał, w jaki sposób udało się pani zdobyć tak poufne materiały? - Czy nie taki właśnie był cel mojego przyjazdu do Cordiny? - Dokładnie rzecz biorąc, tylko jeden z celów. - Blaque z namysłem uderzał kopertą o wierzch dłoni. - To szczęście, że udało się pani zbliżyć do młodej księżnej. - To akurat nie było zbyt trudne. Alice czuła się bardzo samotna, brakowało jej kobiecego towarzystwa. Ja po prostu wypełniłam lukę. Zachwycam się jej córeczką, wysłuchuję skarg, koję lęki. Książę Jasper jest mi bardzo wdzięczny, że odciążam jego żonę. - Ufają pani? - Bezgranicznie. Chyba nic w tym dziwnego - dodała. - Pochodzę ze znanej i szanowanej rodziny, jestem dobrze wychowana i wykształcona. Książę Carlise traktuje mnie jak daleką krewną swej zmarłej żony. Pan wybaczy, monsieur, ale czy nie z tych samych powodów wybrał mnie pan do tej misji? - Ma pani rację. - Odchylił się i oparł o fotel. Był z niej zadowolony, lecz jeszcze nie darzył jej pełnym zaufaniem. - Doszły mnie słuchy, że wzbudziła pani zainteresowanie młodego księcia.

- No, ale teraz już wiesz. - Pogładziła go po ramieniu. - Możesz mi zaufać. - Wiem. Zachowałam się niemądrze. Nie rób sobie wyrzutów. - Nęka mnie to. I myślę, że ciebie też. Pewnie dlatego mnie odrzuciłaś. - Zaskoczyła cię moja odmowa? - spytała ostrożnie. - Nie chcę się chwalić, lecz niejedna kobieta próbowała złowić mnie na męża. Sprawdź - O rety... - ledwie zdołała wyjąkać. Rozejrzała się naokoło. Szezlong kryty prążkowanym atłasem niemal zapraszał, by na nim spocząć. Wciąż jednak miała na sobie brudną i przemoczoną odzież. - Czuj się tu jak u siebie. - Alec przeszedł przez pokój. - Bawialnia jest tam, a tutaj sypialnia. Do licha, nie traci czasu, pomyślała. Obiecał jednak, że nie będzie jej ponaglał! Przestąpiła ostrożnie próg i zajrzała do środka. Już chciała znaleźć jakiś wykręt, ale Alec wskazał jej mniejszy pokój, graniczący z sypialnią. - Wejdź do gotowalni. Chyba ci się spodoba. - Ależ... - Pospiesz się. Przygotuję mały poczęstunek. Była zbyt zaintrygowana, by odmówić. Weszła na palcach do sypialni. Zdumiała się na widok potężnego łoża na wyłożonym dywanem podwyższeniu. Jego