mogą sobie pozwolić na wydawanie pieniędzy na cokolwiek,

Może... Kto wie? Och... Matthew i Kat wrócili do hotelu, świadomi, że ich dezercja nie umknęła uwagi Steerforda, co prawdopodobnie oznaczało nowego haka w księdze Bianca. Przed planowanym spotkaniem w barze udali się do swych pokojów, żeby się nieco odświeżyć. Matthew natychmiast rzucił się do telefonu. Karolina podniosła słuchawkę dopiero po dziesięciu sygnałach. - Co się stało? - zapytał bez wstępów. - Nic. - Bo tak długo nie odbierałaś... I jesteś zdyszana. - Byłam w Cichym Pokoju. Usiłuję pracować. Znów więcej urazy niż radości z telefonu od męża. - Nikt inny nie mógł odebrać? - spytał, siląc się na lekki ton, by nie wywoływać kłótni. - Wszyscy wyszli, a Flic śpi... przynajmniej spała do tej pory. Staram się wykorzystać czas, aby skończyć robotę. - Dobry pomysł. Przepraszam, że cię oderwałem. - Nie mogłeś wiedzieć. Jak ci minął ranek? - Dopiero po zastanowieniu poczuła się winna. - Grałeś? http://www.domy-drewniane.net.pl/media/ byle tylko (Boże, błagam!) szczęśliwie. - Wiem, że jest nieszczęśliwy z waszego powodu, i tego sobie z pewnością nie wymyśliłam. - Bo on wmawia sobie, że go nie lubimy - upierała się Flic. - Świeczki! - przypomniała sobie nagle Karolina. Izabela upiekła tort, chociaż Imo pewnie się skrzywi, że niby jest za dorosła na taką dziecinadę. Z drugiej strony nawet Flic musiała przyznać, że siostra jeszcze bardziej by się dąsała, gdyby tortu nie było. Dzień był ciepły, więc szły powoli szeroką, lecz zatłoczoną ulicą w stronę Rosslyn Hill, do sklepu z akcesoriami imprezowymi. Po drodze przystanęły na chwilę przy wystawie Ronit Zilkha i Hobba, potem jeszcze wpadły do The Body Shop, gdzie Karolina kupiła

warsztatu każdego psychoterapeuty, z rozkoszą by to uczyniła. Tylko że Flic nie była jej pacjentką, a tysiące pytań bez odpowiedzi, jakie od dawna dręczyły Zuzannę, dotyczyły młodszej z sióstr. Dlatego raz jeszcze pohamowała wścibstwo i ruszyła dalej. W pewnym stopniu spodziewała się, że drzwi będą zamknięte na klucz, ale kiedy przekręciła gałkę, ustąpiły. Czyżby to znaczyło, że Sprawdź - Tak - zgodziła się bez emocji. Wolałaby, żeby nikt się nie zorientował, że mają oddzielne sypialnie. - A w ogóle... Nie jestem pewna, czy powinniśmy tam jechać - dodała z wahaniem. - Wyszłaś za mnie pod tym warunkiem. - Wiem, ale... Lorenzo zmarszczył brwi na widok nieporządnego stosu walizek i pakunków na podłodze holu. - Porozmawiamy o tym później - rzucił na odgłos otwierania wewnętrznych drzwi. Pojawiła się w nich Caterina. - Zapewne zamierzasz mnie stąd wyrzucić? Za późno. Wyjeżdżam. Myślisz, że wygrałeś, Lorenzo? Zostajesz z nic niewartą ruiną i niechcianą żoną. I po co to wszystko? Dla kilku starych malowideł i obietnicy złożonej starcowi - szydziła gorzko. - Razem mogliśmy osiągnąć tak wiele, ale już za późno. Ilia wkrótce po mnie przyjedzie. - Ilia? - zapytał Lorenzo ostro. - Tak. Poznaliśmy się, kiedy był zainteresowany kupnem tego miejsca. Był dla mnie... przyjacielem, ale teraz... - Nadąsała się, a potem uśmiechnęła drapieżnie. - Chciałaś powiedzieć: kochankiem? - skwitował krótko Lorenzo. - Dlaczego miałabym ci odpowiadać? Ale tak, jesteśmy kochankami i pobierzemy się, jak tylko zostanie przeprowadzony jego rozwód. Przysyła po mnie samochód. Odwróciła się, by spojrzeć na Jodie. - Uważaj, żeby Lorenzo nie wykorzystał cię tak jak mnie. A jeżeli to zrobi, lepiej, żeby cię nie zapłodnił, bo zmusi cię do usunięcia dziecka, tak jak mnie.