Rainie nie musiała mówić nic więcej. Quincy zrozumiał. Taki wyrok oznaczał zakaz

razem z synem strzela zwycięskiego gola podczas wielkiego meczu na głównym boisku Bakersville. Danny nie znosił, kiedy mama była przez niego smutna. Wiedział, że płakała. Słyszał ją. Późno w nocy zakrył uszy rękami, ale potem musiał je odsłonić i przycisnąć dłoń do ust, żeby się na głos nie rozpłakać. Prawnik próbował z nim rozmawiać. Opowiedział Danny’emu, czym zajmuje się adwokat i na czym polega proces. Jaką rolę odegra on, a jaką Danny. Gadał tak i gadał, tłumacząc wszystko jak małemu dziecku, a jego klient bez słowa wpatrywał się w przestrzeń. Danny nie powinien rozmawiać z psychologami. Pracują dla zakładu poprawczego, więc cokolwiek im powie, może to być użyte podczas procesu przeciwko niemu. Jeśli przyjdzie mu ochota na zwierzenia, lepiej powinien poprosić o wizytę księdza, pastora lub rabina. Duchownych obowiązuje całkowita dyskrecja. Ale Danny nie chciał mówić. Był absolutnie przekonany, że nie może nikomu zaufać, nawet podczas cichych nocnych godzin, kiedy słowa pulsowały w nim i zbijały się w ognisty, twardy węzeł w piersi. Wtedy znowu stawały mu przed oczami tamte wydarzenia. Widział je wyraźnie, ale z pewnego dystansu, jakby to wszystko mu się przyśniło i tak naprawdę nie miało z nim nic wspólnego. Potem podnosił rękę. Ani razu nie zadrżała, więc chciał krzyczeć, krzyczeć, krzyczeć. Prawnik powiedział mu, że odwiedzi go dwóch specjalistów. A teraz uwaga: jednemu z nich nie wolno ufać. Danny musi być ostrożny. Drugi... pewnie Schaffer?... pracuje dla jego http://www.drpotato.pl jeszcze – nie jest zabójcą. – Więc kim? – Pan komisarz ma coś do mnie? – pyta Bergson, ale Lang nawet nie patrzy na podwładnego. – Strzelił, żeby biedakowi skrócić męki, i tyle – kontynuuje monolog, przeżuwając kolejny kęs. – Akt łaski przypadkowego przechodnia. A jeśli tak, nie ma co dłużej trzymać go w Conciergerie. 64/86 – Więc go wypuśćmy, panie komisarzu – Bergson wcina się między kolejny łyk wina i potężne beknięcie. – Mówił przecież, że nie

Nie – powiedziała sobie Polina Andriejewna – należę do tej samej rasy. A oni to nie żadne wrony, mówią o ważnych rzeczach, o całą ludzkość się spierają. Co zatem powie przeorowi Mitrofaniusz? – Katolicyzm dopuszcza jeszcze istnienie czyśćca, dlatego że ludzi całkiem dobrych i całkiem złych jest niewielu – powiedział powoli biskup. – Czyściec oczywiście należy rozumieć w sensie duchowym, jako miejsce oczyszczenia od oblepiającego nas brudu. Nasza Sprawdź Becky pokręciła głową. – Nie jestem głodna. – Gdy cię zabolał brzuszek, powiesz mi, dobrze? Dziewczynka kiwnęła głową. Sandy postanowiła nie wszczynać alarmu. Miała nadzieję, że Becky nic się nie stało, a nie chciała jej narażać na kolejną wizytę na pogotowiu. – Wiesz co – powiedziała, siląc się na entuzjazm – upieczmy ciasteczka! Zaraz przygotuję wszystkie składniki, a ty mi pomożesz. I jak? Masz ochotę? Becky bez słowa wzruszyła ramionami. – To świetnie. Tylko sprzątnę i już zabieramy się do roboty. Sandy posłała córeczce pogodny, kojący uśmiech. Wyprostowała się i postarała zapanować nad twarzą. Po chwili była już gotowa. Powtarzając sobie, że nie może, nie wolno jej się rozpłakać, wyrzuciła sałatkę owocową i trzy pozostałe prezenty do kubła na śmieci. – Nie pozwól, żeby dopadł cię potwór, mamo.