szczęście koło szopy z zapadniętym dziurawym dachem walał się w trawie stary dyszel.

damy popalić. A my im rach-ciach-ciach! Ja tego całego Wasiliska raz-dwa złowię, u mnie on sobie nie potańczy. Tylko nos wysunie i po nim. Lentoczkin wciąż pochlipywał, ale już nie tak gorączkowo jak z początku. Odsunąwszy się nieco, pułkownik spytał przymilnie: – A co to się stało, co? No, wtedy, w nocy? Mów, nie bój się. – Tsss – zasyczał młody człowiek, przykładając palec do warg. – On usłyszy. – Kto? Czarny Mnich? Nic on nie usłyszy. W dzień on śpi – powiedział Feliks Stanisławowicz, uradowany na dźwięk artykułowanych słów. – Ty mów po cichutku, to on się nie obudzi. Zerknąwszy bojaźliwie na Korowina, szaleniec przysunął się bliziutko do Lagrange’a i wyszeptał mu do ucha: – Krzyż to nie krzyż, tylko całkiem przeciwnie. Krrr po szkle, ściany trrr, sufit szszsz i nie uciekniesz. Drzwi maleńkie, nie da się przeleźć. A okienka to w ogóle o, takusieńkie. – Pokazał palcami. – Domek hop, skok, chatynka na kurzych nóżkach. Aleksy Stiepanowicz zaśmiał się piskliwie, ale zaraz potem twarz wykrzywiło mu przerażenie. – Powietrza nie ma! Ciasno! Aaa! Zadygotał cały i zaczął mamrotać: – Credo, Domine, credo, credo, credo, credo, credo, credo, credo, credo, credo, credo, credo, credo... http://www.drpotato.pl/media/ chciałaś być? Aktorką, modystką w galerii przy rue Vivienne, matroną celebrującą swoje migreny? Co robisz w małym domku przy quai du Marché Neuf? Opowiesz mi? Milczysz. Wcale nie chcesz się przebudzić. Sen jest lepszy niż chłód dookoła. Przeszywający i zły. Nie chcesz poczuć, że pod głową masz granit zamiast poduszek. I jeszcze ci sąsiedzi, ułożeni do snu równiutko, każdy we wgłębieniu swojej półki, tuż przy ścianie. Z wykrzywionymi ustami, przerażonymi

– Ale o to właśnie chodzi, Quincy. Tego nigdy się nie dowiem. Zabiłam, więc nie jestem od niego lepsza. – Rainie... Podniosła rękę. – Tylko bez frazesów. Zrobiłam, co zrobiłam. Teraz zamierzam za to odpokutować. Odpowiedzialność i poczytalność, nie są znowu takie złe. Wiesz, dlaczego wykopałam jego Sprawdź się w hotelu. Oznajmiła tam przede wszystkim, że pragnie wręczyć osobiście ojcu przeorowi ofiarę w wysokości pięciuset rubli, i natychmiast, jeszcze tego samego dnia, uzyskała audiencję. Populacja „Panny Czystej”, ze służbą włącznie, składała się z samych kobiet, przez co w wystroju numerów przeważały wyszywane zasłonki, pufeczki, poduszeczki, ławeczki osłonięte pokrowcami. Nowej mieszkance, przywykłej do prostoty mnisiej celi, te ozdoby okropnie się nie spodobały. A kiedy wyszła z tego żeńskiego raju znów na ulicę, zrozumiała, prawem kontrastu, dlaczego nie podoba jej się również samo miasto. Ono też było czymś w rodzaju raju, tyle że nie żeńskiego, lecz męskiego. Tu każdym drobiazgiem zawiadywali mężczyźni, którzy wszystko zrobili i urządzili wedle swego rozumienia, nie oglądając się na żony, córki czy siostry, i przez to powstało miasto przypominające koszary gwardii: geometrycznie prawidłowe, porządne, ulizane nawet, ale mieszkać w czymś takim by się nie chciało. Dokonawszy tego odkrycia, pani Lisicyna zaczęła rozglądać się wokół siebie ze