Lysander zaśmiał się i lekko ją przytulił.

Erika marudziła coś przez sen. Mark wrócił do realnego świata... Opamiętał się. Ta dziewczyna to istny ogień, groźny, niebezpieczny. Na tym etapie jego Ŝycia nie chciał się z nikim wiązać. Nie powinien był dopuścić do tego, co się stało. Alli, myślał, jest nie tylko uczuciowa, ale i namiętna. A sądząc po jej pocałunkach, nie zaznała dotąd prawdziwej rozkoszy. Poczuł zapach jej perfum - kuszący, uwodzicielski, bardzo zmysłowy. Chcąc narzucić sobie dystans wobec Alli, wstał i podszedł do łóŜeczka małej. - Mark, my... - Popełniliśmy błąd, Alli - rzekł sucho, sądząc, Ŝe odgaduje jej myśli. - Idź juŜ spać. Zobaczymy się rano. Kątem oka dostrzegł, jak wyciągnięta do niego ręka Alli zawisła w powietrzu. Kusiło go, by znowu ją całować, wiedział jednak, Ŝe mu nie wolno. Raptem usłyszał odgłos zamykanych drzwi. Siedział juŜ na fotelu z głową wspartą na dłoniach, myśląc, Ŝe uległ pokusie. Co sprawiło, Ŝe wpadł w tarapaty, z których juŜ się nie wygrzebie. ROZDZIAŁ CZWARTY Powinien przeprosić Alli. Obudził się z tą myślą. Spojrzał na zegarek stojący na szafce nocnej. Wcześnie. Dochodziła piąta. Ona na pewno jeszcze śpi, więc jak na razie on nic nie moŜe zrobić. Przetarł dłonią twarz i przywołał wspomnienie jej pocałunków. Niech to szlag http://www.dubajblog.pl/media/ Przeszły do innej części butiku, Lizzie wzięła do ręki obydwie sukienki i przyglądała się im w trzyczęściowym lustrze. - Może przymierzysz je ponownie? - zaproponowała Willow z uśmiechem. - Nie potrzebuję. Wiem, jak wyglądają. Willow z trudem się powstrzymała, by nie powiedzieć czegoś złośliwego. Oparła się o ladę. Wciąż nie mogła uwierzyć, że przybrany syn pani Caird przyjechał do Tradition. Gdy gosposia i najlepszy przyjaciel Chada weszli do środka, oparła się o samochód, nie kryjąc przerażenia. Musiała dołożyć wszelkich starań, by odsunąć na bok swoje zmartwienia i zająć się dziewczynkami. Zły nastrój Lizzie wcale jej tego nie ułatwiał. Przez całą

opiekę nad dzieckiem, mimo iŜ był stanu wolnego. Alli nie zapomni tego dnia, kiedy Mark poleciał po Erikę do Kalifornii. Gdyby nie zaleŜało mu na dziewczynce, ona, Alli, nie znalazłaby się tutaj, w jego domu. Spojrzała na Erikę i napotkała wzrok Marka. - Kocha cię. Oboje macie identyczne piwne oczy, ten sam odcień cery, ten sam kształt ust, tyle Ŝe w zmniejszonej wersji. Mogłaby być twoją córką. Sprawdź - Nie - oświadczył stanowczym tonem i jeszcze mocniej uczepił się ręki niani. - Lizus — zasyczała Lizzie. - Wstrętny bachor - zawtórowała jej Amy. Willow namówiła całą trójkę na grę w chowanego. Z początku trochę narzekali, ale po chwili także i Lizzie zaangażowała się w zabawę. Nawet nie zauważyli, gdy wybiła godzina pierwsza i trzeba było wracać do domu. Dzieci posłusznie zjadły kanapki i grzecznie udały się do swoich pokojów. Willow położyła Mikeya spać i zajrzała do dziewczynek, by upewnić się, że one także odpoczywają. Gdy schodziła z powrotem na dół, zobaczyła, jak jej pracodawca wychodzi ze swojego gabinetu. Towarzyszyła mu kobieta