ją, wielkie rzeczy. Innym kobietom zdarza się to na co dzień. Czym tu się przejmować? Znowu wyjrzała przez okno. Potrzebowała jakiegoś odprężającego zajęcia, żeby oczyścić umysł. Kiedy jeszcze mieszkała w rodzinnym miasteczku, znakomicie pomagała jej jazda konna albo pływanie. W Seattle zaczęła biegać wczesnym ranem, nawet w deszczu czy przy silnym wietrze; potem w nagrodę wstępowała do lokalnej kafejki i zamawiała kawę espresso; w końcu szła do biura. W tutejszym upale jogging nie miał sensu. Bardziej kusiła ją poranna chłodna woda w basenie. Nie namyślała się długo. Przejrzała zawartość szafy i znalazła jednoczęściowy kostium kąpielowy, wciąż na nią dobry. Zdjęła szlafrok i piżamę, włożyła kostium, spięła włosy i znów narzuciła szlafrok. Zabrała ręcznik z łazienki i zbiegła po schodach. Powitał ją aromat mocnej kawy i brzęk naczyń. - Nińa - Lydia uśmiechnęła się od ucha do ucha na jej widok. - Chcesz popływać? - Tak, pomyślałam, że to dobry pomysł.- Shelby nalała sobie kawy ze szklanego dzbanuszka. - A potem śniadanie? Wafle, brzoskwinie i truskawki. Twój ojciec pojechał do miasta, do swojego biura, ale powiedział, że wróci, a wtedy coś mu przyrządzę. - Rano przeważnie tylko piję kawę - odparła Shelby, kręcąc głową. Zauważyła jednak rozczarowane spojrzenie Lydii i westchnęła. - Jasne, czemu nie, ale ja naprawdę przyzwyczaiłam się do tego, że rano piję tylko espresso albo latte. Na północnym zachodzie to normalne. - Ale teraz jesteś w domu. - Hm, na jakiś czas. - Wyszła z filiżanką na dziedziniec i dopiero wtedy poczuła, jak ciepły jest poranek. http://www.e-rehabilitacja.com.pl - Wiec mi wytłumacz. Cisza. Marla czuła, ¿e Eugenia i Alex wymieniaja spojrzenia, zastanawiajac sie, ile z całej paskudnej prawdy o rodzinnej przeszłosci moga wyjawic. - No dobrze, Cissy - odezwała sie w koncu łagodnie starsza pani. -Skoro pytasz. W trudnych chwilach, w czasie, kiedy rodzina prze¿ywa jakis kryzys, tak jak teraz, dobrze jest trzymac sie razem, wspierac sie i pomagac sobie. Zewrzec szeregi. - Zewrzec szeregi? Przeciw kogo? - Komu - poprawiła ja babka. - Czy nie ucza was w szkole angielskiego? - No dobrze, komu - powtórzyła Cissy. - Wiec kim oni sa,
Czymkolwiek ono jest. - Odwróciła głowe i spojrzała w okno. Po szybie kretymi stru¿kami spływały króle deszczu. - Teraz w koncu przypomniałam sobie wypadek, pamietam, jak prowadziłam samochód, jak sie smiałam i rozmawiałam... potem wyjechałam zza zakretu i zobaczyłam cie¿arówke jadaca z przeciwnej strony, ale nie tylko. Na drodze było jeszcze cos. Sprawdź z nią, zdecydować o dalszym postępowaniu. Gdyby sędzia dowiedział się, że Shelby ustaliła miejsce pobytu Elizabeth, mógłby znowu sabotować jej wysiłki. - Drań - mruknęła, okrążając biurko ojca, podczas gdy jej oczy przywykały do ciemności. Nie mogła narażać się na ryzyko przyłapania. Nie teraz. Usłyszała trzaskanie drzwi. - Niech to diabli wezmą! - szepnęła. Zdenerwowana, wybiegła z biura sędziego i skierowała się do tylnych drzwi, przez które weszła. W oknie naprzeciwko parkingu widać było blask reflektorów. Uświadomiła sobie, że ta droga odwrotu została odcięta, i to ją trochę podłamało. Zerkając przez rolety, rozpoznała mercedesa ojca. Wóz zatrzymał się blisko ogrodzenia. Nie! Co on tutaj robi? Przecież Lydia powiedziała, że całą noc będzie poza miastem. Mimo zdenerwowania Shelby zrozumiała, że musi zaryzykować i uciekać frontowymi drzwiami, bo inaczej czeka ją konfrontacja z ojcem. I wtedy ktoś przekręcił gałkę w drzwiach naprzeciwko, a potem rozległo się stanowcze