o szukaniu pościeli i posłaniu łóżka. Oczy ją piekły,

niezrozumiałym dla niej okrucieństwem. Nie, tego Johna, który zawsze był delikatny i miły, i tyle jej obiecywał. A ona miała być tylko jego grzeczną dziewczynką. Jego grzeczną dziewczynką. Posłuszną i słodką. Dzieckiem, które traktowało go jak ojca, nigdy o nic nie pytając. Łzy same napłynęły jej do oczu. Odkąd pamiętała, John był dla niej wszystkim. Poczuła mokre, ciepłe strużki na policzkach. Potrzebowała go, by się o nią troszczył. Tak jak zawsze. Popełniła błąd, decydując się na tę koszmarną ucieczkę. Mogłam się przecież pozbyć dziecka, pomyślała, tłumiąc szloch. Tak jak jej kazał. A później wrócić do domu i błagać o przebaczenie. Za to, że go nie posłuchała. Za to, że ruszała jego rzeczy. Za to w końcu, że uwierzyła matce i Clarkowi, zamiast pozostać mu wierną. Mogłaby powiedzieć, że znowu chce być jego grzeczną dziewczynką. Że już nigdy go nie zawiedzie... John na pewno by jej wybaczył! Przecież... Wytarła łzy dłonią. Nie, nigdy jej tego nie daruje. Był na nią zły, prawie wpadł we wściekłość. Julianna zadrżała, przypomniawszy sobie, jak bardzo się zmienił, gdy odkrył, że jego mała dziewczynka jest w ciąży. Wrócił wtedy z kilkutygodniowej podróży w http://www.e-rehabilitacja.org.pl/media/ Jack zwolnił nieco uścisk, ale nie na tyle, by mogła wstać. 90 JEDNA DLA PIĘCIU - Żeby złagodzić ból? - zapytał z lekkim uśmieszkiem. - Nie - odparła zniecierpliwiona Malinda wygładzając rąbek swetra. - Żeby się odprężyć. - Jesteś spięta? - A owszem, jestem - prawie krzyknęła Malinda. - Z jakiegoś głupiego powodu, kiedy jestem blisko ciebie, coś dzieje mi się w środku. - Dlaczego? - Ujął ją pod brodę i zmusił, by spojrzała mu w oczy. Pytanie było proste i nieskomplikowane, ale wyraz

a za nim pielęgniarka, która wcześniej zważyła Juliannę, zmierzyła jej ciśnienie i wzięła od niej próbkę moczu. Mężczyzna uśmiechnął się do niej i skinął głową. – Jestem doktor Samuel – przedstawił się. Był młody i mógł się podobać, sprawiał też wrażenie kompetentnego lekarza. Julianna od razu się uspokoiła. Sprawdź Malinda od razu pomyślała o wciąż jeszcze śpiących dzieciach. - A co z chłopcami? - Będą musieli pojechać ze mną. - Ale kto się nimi zajmie? - W większości hoteli są opiekunki do dzieci. Jeśli nie, zaangażuję kogoś z agencji. Myśl o tym, że chłopcy mieliby siedzieć w pokoju hotelowym z jakąś obcą osobą, zaniepokoiła Malindę. Dziwne było to współczucie, biorąc pod uwagę zachowanie chłopców wobec niej, ale miała na to taki sam wpływ, jak na padający za oknem śnieg. - A co ze szkołą?