Dyrektorka się uśmiechnęła.

- Pytałam, dlaczego wyważyłeś drzwi? - Bo nie otwierałaś i... - I dlaczego powiedziałeś „mamy kłopot”? Przecież lady Welkins to moje zmartwienie. - Na litość boską, Alexandro! - Wziął głęboki oddech. - Fiona zagroziła, że przysporzy ci kłopotów, jeśli... Ostatni fragment układanki trafił na swoje miejsce. - Jeśli nie zgodzisz się ożenić z Rose. Zamrugał. - Skąd wiesz? - Mam oczy i uszy. Spędziłam z twoimi krewniaczkami więcej czasu niż ty. Ujął jej dłoń. Jego ręce były ciepłe i silne. - Alexandro, moje nazwisko może cię ochronić. Nawet jeśli lady Welkins i Fiona zaczną rozsiewać głupie plotki, nikt nie śmie się do ciebie zbliżyć, jeśli... będziesz moją żoną. Wyjdź za mnie, proszę. Oświadczyny szły mu coraz lepiej. W głębi duszy pragnęła paść mu w ramiona i pozwolić, żeby się nią zaopiekował. Z drugiej strony, rozum podpowiadał, że nie należy polegać na nikim oprócz siebie. Poza tym nie mogła zlekceważyć wyraźnego wahania w jego głosie ani... siedemnastoletniej dziewczyny, która wiązała z kuzynem pewne nadzieje. - Gdybyś mnie poślubił, nie musiałbyś żenić się z Rose. http://www.eco-terra.pl zwykłego francuskiego... ech, quel dommage! - O, to mi się podoba. Quel dommage! Choć w ostatniej uwadze dał się słyszeć pogłos sarkazmu, Lucien nadal zachowywał się niezwykle łagodnie. Może wpłynęła tak na niego ostatnia noc, choć do tej pory z pewnością nie żył w celibacie. Przemknęło jej jednak przez myśl, że odkąd zjawiła się w Balfour House, nie miał żadnej kobiety... prócz niej. Jej rozmyślania przerwał Wimbole, który wszedł do jadalni, niosąc srebrną tacę. - Milordzie, jest odpowiedź, na którą polecił mi pan czekać... - Doskonale. Lucien wytarł palce w serwetkę i wziął liścik do ręki. Otworzył go, przebiegł wzrokiem i spojrzał z uśmiechem na Rose. Alexandra poczuła ukłucie zazdrości. Wzięła głęboki oddech. Na litość boską, jeszcze trochę i uzna biedną dziewczynę za rywalkę. Lord Kilcairn sporządził listę kandydatek na żonę i nie umieścił na niej ani kuzynki, ani jej

przed dom. Uścisnęła Wimbole'owi dłoń. - Będziemy za panią tęsknić - powiedział kamerdyner, schylił się i po raz ostatni dał terierowi psi smakołyk. - Wszystkiego dobrego, panno Gallant. - Dziękuję, Wimbole. - Przez chwilę się wahała. - Lord Kilcairn jeszcze nie wstał? - spytała w końcu. - Poinformował mnie wczoraj, że dziś rano nie zejdzie, żeby panią pożegnać. Sprawdź wziąłby pan ciotki Fiony i Rose pod opiekę, co moim zdaniem upodabnia pana do mojego wuja. Zmrużył oczy. - Pani również nie jest święta, panno Gallant. Proszę nie dokonywać porównań i nie przenosić na mnie nienawiści do swojej rodziny. Okoliczności są zupełnie inne. - Odwrócił się i ruszył w stronę domu. - Dobranoc. Patrzyła za nim przez chwilę. - Dobranoc. 10 Virgil Retting ziewnął nad filiżanką mocnej herbaty i próbował się rozbudzić. Nienawidził wcześnie wstawać. O tej porze jego przyjaciele spali jeszcze w najlepsze. Wciąż czuł się lekko zamroczony po całonocnych staraniach, żeby zapomnieć o przykrym spotkaniu z earlem Kilcairn Abbey.