pokoju! Tęsknił za Laurą. Podszedł do drzwi, położył dłoń na ozdobnej zasuwie. Patrzył na swoją rękę, na blizny na skórze. Napiął palce. A potem złapał za zasuwę i otworzył drzwi. Laura siedziała przy oknie z kolanami podciągniętymi pod brodę. Paliła się tylko jedna lampa stojąca w odległym kącie pokoju. Uświadomiła sobie, że przyzwyczaiła się do domu pogrążonego w ciemności. Lampa zamigotała i zgasła, a potem znowu się zapaliła. Laura natychmiast wyczuła, że Richard jest w pokoju. Ściągnęła poły szlafroka i wolno obróciła głowę w stronę drzwi. -Co ty tutaj robisz? - zapytała naburmuszona. -Szczerze mówiąc, sam nie wiem. -Usiądź więc - wskazała na sofę. Zrobił krok w jej kierunku, ale się zatrzymał. -Ależ tu ziąb! - Podszedł do paleniska, ułożył polana i rozpalił ogień. -Mnie nie jest zimno - powiedziała stanowczo Laura. http://www.efizjoterapeuta.com.pl nikogo, kto mógłby ci pomóc? – Parę razy próbowałam, lecz nikt mi nie uwierzył... albo wolał nie wierzyć. W końcu sama przestałam w to wierzyć. Zrezygnowałam z prób wyjaśnień i straciłam zaufanie do wszystkich mężczyzn. I po prostu stale uciekałam z kolejnych domów. Nikt nawet nie próbował mnie zrozumieć. Uznano, że jestem krnąbrna i harda – i wysłano mnie do domu dziecka. Lecz nawet tam moje problemy się nie skończyły. W każdym napotkanym mężczyźnie dostrzegałam potencjalne zagrożenie – choć większość z nich była zupełnie nieszkodliwa. Straciłam poczucie rzeczywistości. Ogarnęła mnie obsesja bycia... czystą i niewinną. Te ostatnie słowa wypowiedziała niemal niedosłyszalnym szeptem.
Na przykład Simon, brat Grace, który wczoraj niespodziewanie przyszedł do pokoju siostry, w chwili gdy Laura demonstrowała jej arabesque, i tak go zainteresowały poczynania Grace i jej opiekunki, że został ponad pół godziny. A potem, gdy Laura opuszczała dom Greenwoodów, odprowadził ją do samochodu i rozmawiali na tyle długo, że trudno by to było uznać za czysto kurtuazyjną konwersację. A teraz, i to w trakcie allegro, części lekcji składającej się ze skoków, podczas której konieczne jest szczególne skupienie, Laura przypomina go sobie i nie wiadomo z jakiego powodu, zastanawia się, czy rzeczywiście Paris, April... a może Amber - mieszają jej się te imiona - nie jest jego dziewczyną. Szybko płaci za swoje rozkojarzenie jete, nienależący do najprostszych skoków, kończy się katastrofą. Laura przewraca się i wygląda to na tyle groźnie, że zaniepokojony Joulien Rousselin przerywa lekcję, żeby do niej podejść. - Wszystko w porządku - zapewnia go Laura, błyskawicznie stając na nogi. - Na pewno nic ci się nie stało? - Na pewno. Przepraszam, że musiał pan przerwać trening - mówi, stając w pozycji, w której będzie mogła kontynuować allegro. Sprawdź na osobną jadalnię do przyjmowania gości. O ile pamiętał, skorzystano z niej tylko dwa razy. Pierwszy - na Boże Narodzenie. Drugi - na jakieś przyjęcie, które według niego było nudną klapą. Dziś chłopcy mieli tu zaprezentować swe nowo nabyte maniery. Stół nakryty był koronkowym obrusem. Jack widział go po raz pierwszy, więc domyślił się, że Malinda przyniosła go z domu. Porcelana była znajoma, srebra też. Laurel zawsze lubiła luksusy. Jack poprawił krawat, na który Malinda nalegała, i po raz setny nakazał sobie, że dostosuje się do sytuacji. Ta tortura, to znaczy posiłek, nie mogła