nie dostrzegła.

papierowego ręcznika. - Kto wie? - mruknął. - Każdy mógł to zrobić. Odszedł, za nim ruszył Nate. Cindy zakryła dłonią usta i nos. - Nie mogę tego znieść, idę do domu - obwieściła. - Nie możemy się rozgościć w jadalni - zauważył Larry. - Dane przekształcił ją w biuro. - Do kuchni - rzuciła Cindy i ruszyła pierwsza. Po kilku minutach wrócił Dane, a z nim Nate i Jorge Marti. - Jorge - przywitał go Larry, unosząc szklankę z piwem w geście pozdrowienia. - Miło cię widzieć, Larry - odparł Jorge, podchodząc, by uścisnąć mu rękę. - Udało ci się przyjechać - ucieszyła się Cindy, całując nowo przybyłego w policzek. - Aha, zdążyłem akurat na czas, żeby wziąć udział w sprzątaniu. - Skrzywił się. - Słyszałem, że stary Latham złożył tu wizytę i przyniósł trochę żarcia. Może myślał, że jest zaproszony, i uznał, że http://www.efizjoterapeuta.com.pl/media/ 297 - Uważasz więc, że jestem mordercą, ale rozmawiasz ze mną bez świadków. - Racja. - Dlaczego? - Bo jesteś moim starym przyjacielem. - A nie boisz się mnie? - Nie. Poza tym jestem uzbrojony. - Jasne, pewnie. A może tak naprawdę nie masz żadnych dowodów. - Może nie do końca, choć są świadkowie, którzy pośrednio potwierdzają tę wersję. Chciałem jednak najpierw wysłuchać ciebie. Może potrafisz to

i pociągnęła pod wodę. Kelsey zakrztusiła się. Szarpała się, kopała. Na nic. Nie zostanie uduszona krawatem. Po prostu utonie. Dłoń w rękawiczce chwyciła ją za włosy i pociągnęła w górę. Kelsey złapała powietrze. Latham płynął, ciągnąc ją za sobą. Znów zaczęła się szarpać. Sprawdź Stacey zapukała do sypialni Jessiki, lecz odpowiedziała jej cisza, co znaczyło, że przyjaciółka jeszcze nie wróciła. Potem zapukała do Bryana - z takim samym rezultatem. Dziwne, przecież dopiero co przyprowadził tych dwoje. Na wszelki wypadek Stacey użyła klucza uniwersalnego i zajrzała do pokoju, chociaż zazwyczaj nie robiła takich rzeczy, jednak sytuacja była wyjątkowa. Nikogo. Zadzwonił jej telefon komórkowy, czym prędzej wyłowiła go z kieszeni. - Jessica, nareszcie! Powinnaś jak najszybciej wracać do domu. - Nie mogę, ale dopilnuj, żeby Bryan nie wychodził. RS 201 - Kiedy jego nigdzie nie ma! Właśnie przyprowadził te dzieciaki,