wspomnę już o tym, co zrobiłaś dla mnie osobiście. Dzięki

Sinclair strzepnął z rękawa niewidzialny pyłek. - O nic nie proszę, lordzie Stiveton. Jestem do pańskich usług. Złożyłem propozycję, ale zrobię, jak pan zechce. Gospodarz usiadł powoli, nadal spoglądając na niego groźnym wzrokiem. - Spodziewał się pan, że wyzwę pana na pojedynek, żeby bronić honoru córki? - Oczywiście, że nie, bo nie chciałbym pana zabić. Myślałem raczej o publicznych przeprosinach. - To może uratowałoby reputację pańską, ale nie mojej córki. Hrabia umilkł, mierząc go badawczym spojrzeniem. Sinclairowi nie podobał się wyraz zamyślenia na jego twarzy ani kierunek, w jakim zmierzała rozmowa. Gdy zegar stojący na kominku wybił czwartą, Stiveton pochylił się do przodu i złożył ręce na księdze rachunkowej. - Choć niechętnie, ale muszę przyznać, że nie tylko http://www.ekodesign.com.pl - Będzie również kilku dżentelmenów. Głównie liberałowie i społecznicy, ale trafiają się też duchowni. - Przychodzą ładne dziewczyny, takie jak ty, czy bezzębne stare panny? - Nie zwracam uwagi na wygląd moich przyjaciół - oświadczyła sucho. - Jeśli zamierzasz nawiązywać romanse, nie spodziewaj się, że będę przedstawiać ci kandydatki. Jego lekki uśmiech powstrzymał ją przed następną obraźliwą uwagą. Sinclair zapewne zdawał sobie sprawę, jak bardzo na nią działa, i świadomie wykorzystywał swój urok. Wziął z talerza truskawkę. - Przepraszam, ale po prostu byłem ciekawy, co odpowiesz. Chyba nabrałem złych manier. - Moja dawna nauczycielka, panna Grenville, mawiała,

świetle dochodzącym z kuchni. – To ja! – odkrzyknęła. Madison stanęła w drzwiach jej sypialni. Lucy uśmiechnęła się do niej, myśląc, że gotowa jest zgodzić się na wszystko, byleby ochronić dzieci. Nawet na to, by agent Redwing włóczył się po lesie w pobliżu jej domu. Sprawdź Teraz nadszedł jej czas. I zamierza z tego skorzystać. - To jak to wyglądało? - Pierce siedział obok od dobrych dziesięciu minut i nie mógł już dłużej milczeć. Znalazł Amy w ogrodzie. Przyglądała się bawiącym się dzieciom. Z kilku starych prześcieradeł, sznurka i kartonów Benjamin i Jeremiah budowali sobie domek. Amy siedziała pod dębem i obserwowała ich z uśmiechem. - Ale z czym? - Jak wyglądało twoje dzieciństwo bez mamy