ceremonii do niego podszedłem. Ja, widzi pan, jestem nadzwyczaj towarzyski, a zwróciłem

– Ty za to masz teczkę grubą jak Gruszczyński – odparowuje Rozumowski. – Ale patrzcie, ten tutaj na szpicla idealnie się nadaje! – wykrzykuje i w ten sposób zwraca oczy przyjaciół w stronę falującej kotary. – Niech mnie Matka Boska Częstochowska, Ostrobramska i Najrozmaitsza broni. – 26/86 Wyłaniający się z jej fałd ksiądz Ignacy Dzieżyński żegna się z rozmachem. Jakby sam siebie okładał dłońmi wielkości nagrobków. – Ty sobie z agentów nie rób śmiszków, bo tu się niezła awantura szykuje. Moskiewska ambasada knuje ponoć nową prowokację, żeby naszych do reszty poróżnić. – Ich się już bardziej skłócić nie da – rzuca Rozumowski i wskazuje księdzu krzesło obok siebie. Ale Dzieżyński tylko ogania się kolejnymi krzyżykami. – Nie uchodzi duchownemu http://www.emedycyna-estetyczna.com.pl Almavivę. Właśnie po trzecim rozwodzie Terpsychorow zwrócił się do mnie. Bardzo kochał swoją ostatnią żonę i z rozpaczy był na granicy samobójstwa. Mówił: „Rzucę teatr, tylko niech mnie pan ratuje, proszę mi pomóc zostać sobą!” – I co, nie udało się? – spytała Polina Andriejewna, przejęta dziwną historią. – Dlaczego? Udało się. Prawdziwy Terpsychorow, bez domieszki, to cień człowieka. Od rana do wieczora przebywa w stanie bierności, ma chandrę i jest głęboko nieszczęśliwy. Ale trafem wpadł mi w ręce przekład pewnej książki, zbioru opowiadań, gdzie jest opisany podobny przypadek. Zaproponowano tam też kurację, żartobliwie, rzecz jasna, ale pomysł wydał mi się obiecujący. – A co to za pomysł? – Z psychiatrycznego punktu widzenia całkiem zdrowy: nie zawsze trzeba prostować wypaczenie psychiki – można w ten sposób zdeptać indywidualność. Należy ze słabości uczynić siłę. Przecież każda wklęsłość, jeśli obrócić ją o sto osiemdziesiąt stopni, przekształci

informacje o jego położeniu na dysku, ale nie same dane. Więc o ile nasz przyjemniaczek nie wpadł na to, żeby skorzystać z przyjętego przez Departament Obrony programu, który zapisuje na danych zera, to zawartość komputerów jest do odzyskania. Musi się nam udać. Cokolwiek Danny i No Lava kombinowali w Internecie, ma to silny związek z wtorkową tragedią. Więc lepiej, żeby nasi eksperci wzięli sprawę w swoje ręce. Prędzej czy później dostaniemy odpowiedź. Sprawdź Sandy poderwała się z krzesła. Zdała sobie sprawę, że nie panuje już nad łzami. Shep nie próbował jej pocieszyć. Zeszłej nocy chciał wrócić do łóżka żony po miesiącach spania osobno. Mówił chrapliwym głosem. Tłumaczył, że tylko pragnie ją przytulić. Może na chwilę zapomną o tym, co ich dzieli. Kiedyś przecież byli dobrymi przyjaciółmi. Ale gniew tkwił w Sandy zbyt głęboko. Patrzyła na męża, ojca swoich dzieci, nagiego i bezbronnego z przygarbionymi plecami i myślała tylko o jednym: jeśli Danny dopuścił się morderstwa, winę za to ponosi Shep. Zbyt mocno naciskał chłopaka. Nigdy nie rozumiał, że Danny jest inny, bardziej wrażliwy, tak jak ona. Próbował siłą wciągnąć go do swego aroganckiego męskiego świata. Złamał ich syna. Zniszczył ich rodzinę. Sandy nienawidziła go z całego serca. Uczucie to przeszyło jej ciało i równie szybko, jak się pojawiło, znikło. Nie miała już nic. Stała w swojej kuchni pusta, wyczerpana, chwiejąc się na nogach. I wtedy zobaczyła Becky, która obserwowała ją poważnymi niebieskimi oczami.