mamie i Matthew, a ponieważ mama nie żyje, to masz wyrzuty

osiągnęłaś? Tylko to, że jakiś szurnięty świrolog będzie ci teraz opukiwał ten pieprzony łeb, żeby wykoncypować, czemu pocięłaś sobie nadgarstki. I jeśli opowiesz mu chociaż małą cząstkę prawdy, to wszystko pójdzie w diabły. - Już poszło. - Oczy Imogen były pozbawione wyrazu. - Mama i tata nie żyją, a teraz jeszcze umrze Groosi. - Groosi nie umrze - zaprotestowała stanowczo Flic. - Wycięli jej guzek, wkrótce pójdzie na terapię, a potem będzie zdrowa. - A Matthew zostanie i już zawsze będzie naszym pieprzonym ojcem. - Ojczymem - poprawiła ją Flic. - Zresztą może to nie takie złe. - Nie takie złe? Zwariowałaś? - Wcale nie zwariowałam. - Flic spojrzała na urażoną twarz siostry i trochę złagodniała. - Pamiętasz o karze? To dlatego lepiej, żeby został. Sama krzyczałaś, że jeśli ucieknie do Nowego Jorku czy gdzieś tam, to uniknie kary. A teraz, ponieważ Groosi jest chora, Matthew nie może wyjechać, bo wyjdzie na kompletnego skurwiela, więc czemu tego nie wykorzystać? - Skoro tak mówisz... - Z tym twoim głupim numerem też możemy wykręcić kota http://www.eogrzewaniepodlogowe.com.pl Odstawił filiżankę i odwrócił się do niej. - No i to - odpowiedział miękko. Odległość między nimi gwałtownie się zmniejszyła i nie było dokąd uciec. Lorenzo otoczył ją ramionami, których ciepło przeniknęło przez cienki materiał koszulki. Przechylił ją ku sobie, palce jednej dłoni wsunął w jej włosy, palce drugiej pieściły jej kark. Cała drżąca od tłumionej furii Jodie spojrzała na niego. Cień jego głowy przesłonił słońce, kiedy nachylił ją do pocałunku. Jodie zesztywniała i nie odważyła się poruszyć. Jego wargi były chłodne i twarde. Czuła zapach wody po goleniu i mydła. Uparcie odmawiała oddania mu pocałunku, ale nie potrafiła pozostać obojętna wobec pieszczoty jego palców. Wyraz jego szarych oczu był nieodgadniony. - Czy ty nawet nie umiesz całować? I pomyśleć, że byliście zaręczeni! Nie chcąc zostać uznaną za kobietę erotycznie nieporadną, Jodie przedłożyła kobiecą dumę nad złość. Lekko rozchyliła wargi i otoczyła ramionami jego szyję. Czuła ciepło słoneczne na plecach, ale to dotyk Lorenza rozpalał jej ciało. Jego dłonie pieściły ją pod koszulką, kiedy tak stała na palcach, nachylona nad nim, całując go w bardzo intymny sposób. Lorenzo otoczył dłońmi jej talię, a potem przesunął je wyżej, na jej nagie piersi. Jodie chłonęła coraz śmielsze pieszczoty wszystkimi zmysłami, całkowicie zatracona w prywatnym świecie erotycznej przyjemności. Do przytomności przywrócił ją dopiero odgłos drobnych kroków pod balkonem. Zesztywniała i oderwała się od Lorenza. - Nie miałeś prawa - rzuciła ze złością. - Więc czemu mnie nie powstrzymałaś? Nie powstrzymała go, bo to, co robił, za bardzo jej się podobało. - Powiedziałeś, że nie będzie między nami zażyłości - odpowiedziała, unikając kłopotliwych wyjaśnień.

tak naprawdę, to chciałby zabrać na górę whisky i gorącą wodę, po czym rozebrać się i położyć do łóżka - sam - żeby w spokoju rozgryźć to, co wydarzyło się na wrzosowisku. Ale w oczach żony nadal dostrzegał niepokój, więc nie miał serca powiedzieć jej, że chce zostać sam. W końcu wszyscy ochłonęli, Matthew wymoczył się porządnie Sprawdź - Tak było. - Znów milczała przez chwilę. - Może to dziedziczne skłonności, ale nie ma dowodów. - Więc Karo miała to samo? Depresję po stracie męża? - Uhm. - Sylwia pociągnęła łyk whisky. - Podobno Imo zajmowała się wtedy Zuzanna. - Karoliną także. - Nic mi nie powiedziała. 84 - Chyba można to zrozumieć, prawda? - Nie. - Myślał nad tym przez chwilę. - Niezupełnie. - Może się wstydziła. - Czego? Swojej wrażliwości? - Być może użyłam niewłaściwego słowa. Powiedzmy: czuła się