Lekarz powiedział, ¿e dzisiaj opuszczasz szpital. Lepiej sie

odległości tysięcy kilometrów, poprzez światłowód. - Gdzie? - zapytał Nevada. Wyjął z ust wykałaczkę. - W ziemi. A niech to. - Co się stało? - Wygląda na to, że zapił się na śmierć. Mieszkał na Jamajce i miał romans z rumem. Zmarł jakieś dwa lata temu. Kolejny ślepy zaułek. - Jesteś pewien, że to ten sam facet? - Dokładnie sprawdziłem rejestry. Jeśli chcesz, to mogę ci je przeskanować i przesłać faksem. Nevada nie wątpił w jego zapewnienia; w przeszłości Levinson udowodnił, że można mu ufać. Ale dobrze by było mieć te rejestry. - Prześlij mi je - powiedział. - Z góry dziękuję. - Przykro mi, że nie mam lepszych wiadomości. - Mnie też jest przykro. - Wiesz, próbowałem się skontaktować z Shelby Cole. Nie dodzwoniłem się. - Nie ma jej w miasteczku - odparł Nevada i poprosił Levinsona, żeby sprawdził jeszcze kilka rzeczy. Żeby sprawdził Rossa McCalluma. - Twój stary kumpel - zażartował Levinson. - Zobaczę, co uda mi się wygrzebać, ale przez ostatnich osiem, dziewięć lat był czysty. - Prawdopodobnie dziesięć lat - przyznał Nevada - ale dowiedz się, co robił wcześniej. http://www.estomatologwarszawa.com.pl/media/ - Nie pamietam, ¿ebym kiedykolwiek nale¿ał do jakiejs dru¿yny. - Nale¿ałes do Dru¿yny Rodziny Cahill. Marle zaczeło ju¿ od tego mdlic. Czy ten facet mówi to wszystko powa¿nie? - Mówisz serio? - spytał Nick. - Dru¿yna Rodziny Cahill? Cos jak The Kelly Family? - Nie musisz zaraz ironizowac. - Cherise sciagneła czerwone wargi w dzióbek, usiłujac przybrac wyraz osoby głeboko zranionej. - Oczywiscie, ¿e stanowilismy dru¿yne. W dziecinstwie... - To było dawno temu - burkneła Eugenia pod nosem. - Wiem, ale jestem idealistka i wierze, ¿e znowu mo¿e

- Wszyscy tak sadzili. O to chodziło. To własnie ten swietny układ, o którym mówił Robert. - Spojrzała na Nicka z powaga i jej drobna, umazana tuszem twarz nagle jakby zapadła sie w sobie. - To nie było tak, jak wszystkim sie wydawało. Wielebny był po prostu dobry dla mnie, a Alex... - wyszeptała dr¿acymi ustami. Sprawdź zastępcą szeryfa, Nevadą Smithem. - Jestem tutaj tylko po to, żeby pożyczyć wóz - skłamała, starając się mówić pewnym głosem. - Nie muszę ci się z niczego tłumaczyć. Czerwona, nieogolona twarz McCalluma się ożywiła. - Nie, sądzę, że nie musisz. - Wydawało się, że zastanawia się nad tym, co przed chwilą usłyszał, i Shelby w swojej naiwności poczuła iskierkę nadziei. - Słuchaj no, wiem, że masz przerąbane, bo nie dość, że siadł ci samochód, to jeszcze kombinujesz za plecami ojca i w ogóle, ale chętnie ci pomogę wydostać się z tego syfu, i nawet nikomu o tym nie powiem, jeśli chcesz. Nie wierzyła mu. Nigdy by mu nie zaufała. Zerkała z niepokojem na pistolet ze srebrną lufą, który McCallum wciąż ściskał w ręce. - Naprawdę. - Schylił się i wsunął do kabiny. - Nie potrzebuję twojej pomocy. - Ależ potrzebujesz, złotko - powiedział i zaczął wodzić swoim grubym paluchem po jej twarzy.