96

również: działali w południowym Chihuahua i Coahuila. Mieli człowieka tu, w El Paso, który załatwiał akty urodzenia dla dzieci, by można je było legalnie adoptować. Akty urodzenia... To musiał być ktoś pracujący w administracji lub w szpitalu. Justin urodził się w Meksyku i tam załatwiono im wszystkie papiery; Milla nie wiedziała nawet, jak wystawia się akty urodzenia. Nigdy tego nie sprawdzała. an43 191 - Dziś to by się już nie udało - powiedział Diaz, jakby czytając w jej myślach. - Wszystko jest skomputeryzowane. A tamte akty urodzenia mogły pochodzić z każdego stanu. - Wiem - odparła. Dokumenty adopcyjne także były poufne, chyba że matka biologiczna życzyła sobie inaczej. Kolejny problem. Nie było sensu szukać nagłego, zauważalnego przyrostu liczby urodzeń w jakimś hrabstwie. Lewych certyfikatów mogło być około kilkuset rocznie. A w hrabstwie, w którym leżało duże miasto z dynamicznie zmieniającą się populacją, taka fluktuacja byłaby zgoła niemożliwa do wychwycenia. Z drugiej strony, duże miasta miały http://www.fotonetia.pl/media/ Norman ostrożnie oparł dubeltówkę o ścianę domku, po czym podniósł długą nieheblowaną dechę, która wyglądała na ręcznie ciosaną. Była na ponad cztery i pół metra długa, miała kilka centymetrów grubości i około trzydziestu szerokości. Musiała być bardzo ciężka, ale Norman poderwał ją jak piórko. Umieścił końcówkę deski w sprytnie wykutym na ich brzegu rzeki wyżłobieniu, potem przyklęknął i uczynił to samo z drugim końcem kładki, po swojej stronie. - No i już - powiedział. - Śmiało przechodźcie. an43 276 Milla popatrzyła na deskę, na spienioną wodę tuż pod nią i

dokładnego sprawdzania wszystkich tropów Jeżeli tylko by na to pozwoliła, David z pewnością kupiłby jej spory dom i obdarowywał absurdalnie wielkimi pieniędzmi, rujnując przy okazji siebie. To mieszkanie było w sam raz: średniej klasy, an43 Sprawdź przed obiadem lub przed wyjazdem na wakacje. Nie ma potrzeby dodawać do tego telefonów od byłej żony. Nie mogła zmusić się do spania, była zbyt pobudzona. Spróbowała zatem raz jeszcze dokładnie przypomnieć sobie wszystko, co zdarzyło się tego ranka: od telefonu True aż do momentu, gdy Diaz zniknął za drzwiami. Największą tajemnicą dla niej - choć może nie dla Diaza - była tożsamość człowieka, który poinformował ją o spotkaniu w Guadalupe. Tożsamość i motywy Na pewno nie chodziło o nagrodę, bo telefon był anonimowy Ktoś sprytnie postawił ją na drodze Diaza, a ona nie wiedziała, czy tajemniczy informator chciał jej w ten sposób pomóc, czy może wręcz przeciwnie. Diaz mógłby ją przecież równie dobrze zabić, zamiast pozbawiać przytomności. Teraz, po rozmowie z