Eugenia otworzyła usta, jakby miała zamiar zaprotestowac, ale zamiast tego znowu usiadła na swoim krzesle. Czy Alex, mimo usmiechu na twarzy, nie wyglada na przestraszonego? A mo¿e znowu ponosi ja wyobraznia? - Cudownie - powiedział nieco sarkastycznie. Marla zaczeła sie wahac. Mo¿e zanadto sie pospieszyła. Nagle poczuła sie chora i zmeczona. - A teraz - powiedział Alex - musze was po¿egnac. Mam spotkanie w miescie. Jestem umówiony w Marriotcie z kilkoma japonskimi biznesmenami, którzy chca w nas zainwestowac. Taki zastrzyk pieniedzy bardzo nam sie przyda. - Obszedł stół dookoła i pocałował ¿one w policzek. - Zabawisz panie, prawda, Nick? Zostaniesz troche? Nick nie wygladał na zachwyconego, ale tylko wzruszył ramionami. - Troche. - Dziekuje - rzucił Alex z widoczna ulga i spojrzawszy na zegarek, wyszedł z pokoju. - Mnie nie trzeba zabawiac. - Marla wstała od stołu. - A mnie tak. - Eugenia uniosła władczo jedna brew. http://www.ginekologwarszawa.org.pl Phil tak samo nie mo¿e sie doczekac twojego powrotu do domu jak ty. Znamy go od lat. Alex chciał to powiedziec ciepło, ale Marli wydało sie, ¿e dosłyszała w jego głosie fałsz, i zaczeła sie zastanawiac, czy on tylko próbuje ja uspokoic, czy te¿ nie chce powiedziec prawdy? W tej chwili wydał jej sie nie szczery. A mo¿e to ona wpada ju¿ w paranoje? - Znamy go od lat? Wiec dlaczego przedstawił sie jako doktor Robertson? - spytała, usiłujac zachowac spokój. Zaczynała odnosic wra¿enie, ¿e cały swiat sprzysiagł sie przeciw niej. Dobry Bo¿e, a mo¿e to choroba psychiczna? Przecie¿ wydawało jej sie, ¿e ktos stoi przy jej łó¿ku, czuła czyjas obecnosc... na litosc boska, czy naprawde traci rozum?
zdrów jak ryba, a przy tym diabelnie uparty. - Dam sobie radę, Lydio - burknął poirytowany. - To zresztą i tak ma niewielkie znaczenie. O Boże, cóż to miało znaczyć? Jak bardzo był chory? Jego nieregularne kroki robiły się coraz głośniejsze, więc Shelby pokonała resztę schodów i przekradła się bezszelestnie do swojego pokoju, żeby ojciec nie zobaczył jej z aktami. Zamknęła drzwi swojej sypialni, wsunęła teczki między materac i sprężyny, położyła się na łóżku i udawała, że śpi, gdyby jej ojciec otworzył drzwi. Nie Sprawdź - Czy wie pani, kto przejął jego gabinet albo gdzie mogłabym go znaleźć? Pani Fletcher wzruszyła ramionami, rozkładając bezradnie ręce. - Nie mam pojęcia. Ale słyszałam, że rzucił pracę, wyprowadził się, nie pamiętam dokąd. Właściwie to nigdy go nie znałam, przynajmniej nie na tyle, żeby z nim porozmawiać. Widywałam go w mieście tylko od czasu do czasu. - Na chwilę umilkła i obrzuciła Shelby uważnych spojrzeniem. - Czy pani nie jest córką sędziego Cole’a? Shelby? Pamiętam cię... o rety, ależ ty jesteś podobna do swojej matki, niech odpoczywa w spokoju. - Tak. Dziękuję. - A więc to tak będzie. Wszyscy w Bad Luck będą ją rozpoznawali. - Szkoda jej. No wiesz, kochanie - powiedziała recepcjonistka, nagle największa przyjaciółka Shelby - ona była cudowną kobietą. - Tak, wiem. Pamiętam. - Jak się miewa twój ojciec? Już dawno go nie widziałam. - Dobrze. Hm, wszystko u niego w porządku. - Od jak dawna jesteś w mieście?