Myśl ojej córkach, nie o sobie. A nade wszystko o Chloe.

- Mam z tobą do pogadania. - Nie teraz. - Znów zamknęła oczy. - Owszem, teraz. - Flic znów nią potrząsnęła. - Teraz, Imo! Brązowe oczy otworzyły się ponownie - nieco zaciekawione, ale nadal zbolałe. - Flic, jestem naprawdę zmęczona. - Wierz czy nie, ja także - odrzekła ze złością Flic. - Podobnie jak Groosi i Chloe, ale ty, oczywiście, masz to w nosie, prawda? - Jasne, że nie. - Imogen podniosła się nieco, lecz zaraz osunęła 183 - się z powrotem na poduszkę. - Naprawdę, Flic, czy to nie może poczekać? - Nie, nie może. Muszę z tobą pogadać, zanim ktoś tu przyjdzie. - Dobrze. - Imogen dostrzegła wreszcie napięcie na twarzy siostry. - Dobrze. Flic usiadła na łóżku. - Dlaczego to zrobiłaś? - A jak myślisz? - nastroszyła się Imogen. - Bo jesteś głupią, egoistyczną krową? - Odpieprz się. http://www.honda-fan.net.pl Detektyw Ross pozostał tuż przy wejściu. - Proszę spojrzeć. Czy widzi pan tu coś niezwykłego? Matthew jeszcze raz ogarnął wzrokiem pokój. Wszystko wydawało się bez zmian - normalne. Typowo kobiece wnętrze, zaciszne schronienie Karoliny. Na sofie zamknięta powieść Joanny Trollope, na niskim stoliku powłoczka, nad którą ostatnio pracowała. Jedna szufladka antycznej komódki wysunięta - w środku widać było kłębki bawełnianych i jedwabnych nici. Obok powłoczki na stoliku - butelka wody Evian i napełniona do połowy szklanka z plasterkiem cytryny. I tylko jeden drobny przejaw nieładu - małe nożyczki porzucone na dywanie między bujakiem a drzwiami na balkon. Z których jedno skrzydło było otwarte.

- W takim razie powiedz mi - zagadnął spokojnie - co teraz myślę? - Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. - A ja myślę, że wiesz. I że cię obchodzi. Bardziej niż jesteś skłonna przyznać. Naraz ją olśniło. Nie, nie miała daru czytania w cudzych Sprawdź — Już pani skończyła obraz? — Tak. — Miałem nieśmiałą nadzieję, że będzie na mnie czekał. Ponieważ Tempera milczała, dodał: — Zechce mi go pani pokazać? Taki był warunek naszej urnowy, o ile pani pamięta. Mówiąc to cofnął rękę z jej ramienia. Tempera poczuła nagle absurdalną ochotę poprosić go, by nie zabierał dłoni. Po chwili milczenia odezwała się: — Dzi... dziś po południu postawiłam obraz na sekretarzyku waszej wysokości, ale zabrałam go z powrotem. — Dlaczego?