oni wszyscy mi się plączą!

- Tak. - Miłość czasem może być przekleństwem, nie sądzisz? Matthew przypomniał sobie, jak urocza i krucha jest jego żona. - Nigdy w życiu nie pomyślałbym tego w odniesieniu do Karo. - Jasne, że nie. - Uśmiechnęła się kwaśno. - Chociaż podejrzewam, że możesz mieć pewne trudności z uznaniem jej córek za błogosławieństwo. - Tu możesz mieć rację. Czerwony samochód stał na swoim miejscu - nie miał ani blokady, ani mandatu za wycieraczką. Ruch na ulicach nieco już osłabł, godzina szczytu minęła. Okrążyli wrzosowisko, jadąc Hampstead Lane, potem przez wąskie gardło między Gospodą Hiszpańską a osiemnastowieczną rogatką, przez Spaniards Road, koło starej końskiej sadzawki i na koniec East Heath Road. Po drodze prawie z sobą nie rozmawiali, oboje byli zmęczeni i pogrążyli się we własnych myślach. 86 - A więc - spytał Matthew, kiedy już dojeżdżali - czy mam powiedzieć Karo, że wiem o jej depresji? Czy nie pomyśli, że nadużyłaś jej zaufania? - Jak uważasz. - Sylwia zatrzymała peugeota. - Gdyby to było http://www.ith.com.pl/media/ - Zgaduj dalej - zaśmiał się Tanner. - Mam inny pomysł na naszą randkę. - To nic nie zmieni. Zgodziłam się, bo nie miałam innego wyjścia. Zaszantażowałeś mnie. To nie jest prawdziwa randka, skoro mnie do tego zmusiłeś. - Niektóre kobiety potrzebują specjalnej zachęty. Mam nadzieję, że wykazałem się kreatywnością. Jednak jesteśmy tu teraz razem. - Tanner miał bardzo zadowoloną minę. Podprowadził ją do czekającej limuzyny. Gdy Shey wsiadała do eleganckiego wnętrza, poczuła panikę. Dzisiejszy wieczór to fatalna pomyłka. Była tego pewna.

Kiedy Tempera była dzieckiem, hrabia wydawał jej się bardzo stary, był przecież prawie w wieku jej ojca. Jednak teraz, gdy o nim myślała, widziała przede wszystkim jego ciemne roziskrzone oczy w szczupłej twarzy o subtelnych arystokratycznych rysach — niezbitym świadectwie szlachetnego urodzenia. Pamiętała i jego głos — głęboki, a Sprawdź Bella tymczasem dotarła do apartamentu. Wciąż czuła się słabo. W holu było chłodno, ale jej serce biło nieregularnie, a na czole pojawiły się kropelki potu. Jednak przyczyną jej niepokoju nie było przeżycie z samochodem, tylko myśli o Edwardzie. Kiedy jechała windą, żołądek podchodził jej do gardła. W pięć minut później stała przed głównym wejściem. Automatycznie sięgnęła po klucz i przypomniała sobie, że nie zabrała torebki. Wejście na dole było w ciągu dnia otwarte, więc wcześniej jej nie potrzebowała. Bez klucza-karty nie miała możliwości wejść do środka. Mogła spróbować tylko jednego. Wyprostowała się i sięgnęła do dzwonka. Ze środka nie dobiegi żaden dźwięk. Najprawdopodobniej Edward spał. A jeżeli się obudzi i uzna jej powrót za zaproszenie do kontynuowania zabawy tam, gdzie ją przerwali? Czy zdoła mu się oprzeć? Gdyby naprawdę tego nie chciała, nie budowałaby tak drobiazgowego scenariusza tego, co mogło się zdarzyć... Zadzwoniła jeszcze raz. Nic. Najmniejszego odzewu. Zrezygnowana, oparła się o ścianę. - Więc co zrobimy z tą młodą kobietą, która chce odzyskać apartament? - Władca zasznurował wargi i dodał mimochodem: - Pochodzi z rasy twojego ojca, prawda? Źrenice Edwarda się zwęziły. - Jesteś doskonale poinformowany, o Największy z Wielkich. Pulchną twarz władcy rozjaśnił szeroki uśmiech. Edward używał tego tytułu tylko w żartach. - Nasz znakomity szef policji, Benjamin bin Sharif czuł się w obowiązku złożyć mi pełny raport na jej temat. - Po chwili spoważniał. - Nie wolno ci wystawiać jej na niebezpieczeństwo. - Na pewno tego nie zrobię. Władca czekał cierpliwie, ale Edward nie zdradzał chęci opowiadania o młodej dziewczynie, która miała być tak piękna jak wschód słońca o poranku.