Zakłopotana tą pełną zagadek rozmową Malinda odstawiła szklankę na suszarkę i złożyła ręce na piersiach. - A kiedyż to matka nie k w a l i f i k u j e się jako matka? - zapytała. - Kiedy oddaje swoje dziecko pod opiekę państwa. To chłodne, pozbawione emocji oświadczenie zmroziło Malindę do szpiku kości. Wiedziała, jak to jest, kiedy rodzice są nieobecni, ale nie miała pojęcia, jak czuje się dziecko, kiedy matka go nie chce. - Ile miałeś wtedy lat? - zapytała cicho, żałując swego wcześniejszego sarkazmu. - Dziesięć. Za dużo, żeby jakieś małżeństwo chciało mnie adoptować, i za mało, żebym mógł być samodzielny. W jego spojrzeniu Malinda dostrzegła cień dawnego bólu. 40 JEDNA DLA PIĘCIU - Współczuję ci. To musiało być straszne. Jack zobaczył, na co się zanosi. Najpierw w jej oczach, potem w delikatnym drżeniu warg. Litość. http://www.karczma-austeria.pl dwóch uzbrojonych policjantów. Wyższy zauważył jej spojrzenie. – Wszystko w porządku, proszę pani? Jeszcze raz zerknęła tęsknie w ich stronę. Mogła ich poprosić o pomoc. Mogła opowiedzieć całą historię i wrócić z nimi do hotelu. Już otworzyła usta, żeby to zrobić, kiedy nagle przypomniała sobie, co Julianna mówiła o Johnie. Bez problemu przechytrzy policjantów, bo jest od nich dużo lepszy. Zaraz też wyobraziła sobie, jak opowiada im o Powersie i wzbudza ich nieufność. Nie zniosłaby ich pytań i niedowierzania. Do momentu, w którym udałoby się jej zapewnić pomoc, jeśli w ogóle by tego dokonała, Emma, Luke i Julianna mogli już nie żyć.
- Na przykład takich, że nie ma przy tym ich wścibskich sześcioletnich sióstr. - To ja odejdę! - rzuca Grace i biegnie przed siebie. Po kilkunastu metrach zatrzymuje się i odwraca: - Już?! - woła. - Nie! - odkrzykuje Simon. Grace pędzi dalej. Laura i Simon patrzą sobie w oczy. - Co? - pyta ona cicho. Sprawdź – Luke? – Przycisnęła słuchawkę mocniej do ucha, wsłuchując się w trzaski na linii. – Prawie cię nie słyszę. – Mam tutaj mały kłopot. – Kłopot? Jaki kłopot? – Jego głos prawie zanikł w mieszaninie szumów i trzasków. Luke próbował jej coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia co. – Musisz mówić głośniej. Prawie cię nie słyszę. W drzwiach stanęła Julianna. – Co się stało? – spytała szeptem. Kate wzruszyła ramionami, by pokazać, że nie ma pojęcia, i znowu skoncentrowała się na rozmowie. – Myślę, że go mamy, Kate. – Luke mówił głosem, który narastał i przycichał. – Musimy tylko szybko działać. Czy możesz tu zaraz przyjechać?