W trzech krokach pokonał dzielącą ich odległość. Alexandra wstała pospiesznie.

- Nie rób tego więcej! - Kopnęłaś mnie w szczękę. - Och, przepraszam. Tym razem usłyszała cichy śmiech. - Spróbujmy jeszcze raz. Nie bój się, nie pozwolę ci upaść. Bardzo śmiało sobie poczynał i nieprzyzwoicie wykorzystywał jej bezradność, głaszcząc po nogach, ale minęły wieki, odkąd ją dotykał. Choć była na niego zła, uwielbiała jego ręce, brzmienie głosu, oczy... Przesunęła się w dół o parę cali i znowu utknęła. Lucien szarpnął mocniej. Rozległ się odgłos darcia. - Suknia mi się zahaczyła! - Owszem. Mogłaby przysiąc, że tym razem do jej nogi przytula się policzek. Zadrżała. Po chwili na wewnętrznej stronie ud poczuła delikatne muśnięcia. - Całujesz mnie? - wykrztusiła. - Tak. - Przestań. Nie mogę oddychać. - Dobrze, zaczekaj chwilę. Przyniosę krzesło. Tym razem objął ją rękami w talii. Zalała ją fala gorąca. Zaczęła się wiercić. - Gdzie się zahaczyłaś? - spytał takim głosem, jakby brakowało mu tchu. http://www.konstrukcjestalowe.edu.pl - Lepiej bądź, Alexandro. - Ruszył do drzwi. - I zachowuj się grzecznie - przykazał na odchodnym. Skrzywiła się, słysząc szczęk zasuwy, i wzięła do ręki tomik poezji. Uśmiech przebiegł jej po wargach, gdy rozejrzała się po najlepiej urządzonej piwnicy win w całej Anglii. 18 Lucien czekał na panie Delacroix w holu. - Ciociu Fiono, mogę zamienić słowo z kuzynką? - spytał uprzejmie. Miał ochotę zacisnąć ręce na jej szyi, ale postanowił, że rozprawi się z nią później, kiedy już zrealizuje misterny plan. - Oczywiście, siostrzeńcze. Ale nie zapomnij, Rose, że dzisiaj idziemy do opery i musisz trochę odpocząć. - Tak, mamo.

W czarnym stroju wieczorowym prezentował się wspaniale. Przypominał greckie posągi z muzeum. Lecz nawet genialny rzeźbiarz nie potrafiłby oddać blasku oczu Luciena Balfoura, tchnąć w kamień jego siły i pewności siebie. Alexandra dobrze wiedziała, jak niebezpieczne mogą być objęcia hrabiego. Niebezpieczne dla resztek jej reputacji, ciężko zdobytej niezależności i serca. - Mam coś na nosie? Sprawdź Odpowiedział uśmiechem, speszony nieco wrażeniem, jakie wywarła na nim jej zjawiskowa uroda. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie widział równie pięknej istoty. Za młoda dla mnie, pomyślał, zerkając na szkolny mundurek. - Nie ma sprawy. Które? - Piąte. - Przechyliła lekko głowę i zmierzyła go bezczelnym, pełnym zainteresowania wzrokiem. - Nienawidzę czekać, a ty? - Zależy - mruknął z lekkim uśmieszkiem. - Od czego? - Na co czekam. Odrzuciła włosy na ramiona. - Aha, to ten model. Rozbawiony ściągnął brwi. Panna flirciarka? Nie miał nic przeciwko temu. - Który mianowicie? Wygładziła fałdy plisowanej szkockiej spódnicy. - Wierzysz, że w życiu warto czekać. - Ty nie? - No wiesz! Kto by chciał czekać? Mam na