samochodu postanowił stad odjechac w chwili, kiedy...

Ale właściwie to było bez znaczenia. Shelby wsunęła okulary na nos, cofnęła się prawie do rogu garażu, a potem ruszyła gwałtownie, zwiększając obroty silnika. Pod pewnymi względami łatwiej byłoby zatrzymać się u ojca, ale mimo wszystko nie była gotowa na takie upokorzenie. Jeszcze nie. Czy istnieje lepsze miejsce, żeby odkryć jego tajemnice? Żeby z nim porozmawiać w nadziei, że się otworzy i powie prawdę? - Do diabła z tym wszystkim - mruknęła pod nosem i pojechała swoim wielkim samochodem do centrum miasteczka, do starej kamienicy, w której kiedyś przyjmował pacjentów doktor Pritchart. Wciąż bolała ją głowa. Ross McCallum miał wkrótce znaleźć się na wolności. Nagle zaciśnięte na kierownicy palce zrobiły się mokre od potu, a serce zaczęło walić jak młotem. Shelby czuła gorycz w gardle, zacisnęła zęby i próbowała się skoncentrować, kiedy wjeżdżała do centrum Bad Luck i kliniki, w której kiedyś leczono ją na wszystkie choroby, od bronchitu po zapalenie spojówek. Budynek się nie zmienił. Miał trzy piętra, a na parterze w szybach odbijały się promienie słońca, bo wstawiono szyby, dodatkowo wzmocnione drutem. W pobliżu frontowych drzwi znajdowała się popielniczka, jak zawsze. 12 Zainstalowano klimatyzację, a w niegdyś wyłożonych linoleum korytarzach teraz leżała brązowa wykładzina. Na szklanych drzwiach na drugim piętrze, przez które dawniej wchodziło się do gabinetu Pritcharta, teraz przybita była tabliczka z nazwą firmy ubezpieczeniowej. Shelby, do głębi rozczarowana, nacisnęła jednak klamkę i weszła do pomalowanej na różne odcienie błękitu, chłodnej recepcji. Nieco impertynencka recepcjonistka o włosach, których kolor pasował do srebrzystego błękitu ścian, i obwieszona biżuterią jak choinka, zerknęła na Shelby zza komputera. Na tabliczce na jej biurku widniał http://www.korekcja-wzroku.com.pl/media/ - Pamietam to - wyszeptała ze łzami w oczach, czujac, ¿e zachowuje sie jak ostatnia idiotka. - Naprawde? - Alex usmiechnał sie szeroko, ale w jego oczach nie było ciepła, jakby nie bardzo w to wierzył. - Myslisz, ¿e mogłabym udawac? 91 - Nie, oczywiscie, ¿e nie. - Rozparty obok niej na tylnym siedzeniu Alex ujał ja natychmiast za reke i scisnał lekko. Niestety, nadzieja na szybkie odzyskanie pamieci rozwiała sie, kiedy Lars wprowadził samochód do gara¿u pod budynkiem. Marla nie przypominała sobie tego miejsca. Wewnatrz stał ju¿ srebrny jaguar, było te¿ miejsce na trzeci samochód - niewatpliwie nale¿acy do niej.

boku na bok. - Spokojnie, James - mówiła, choc nie miała pojecia, o co mo¿e chodzic jej własnemu synowi. Mo¿e jest głodny? Mo¿e ma mokro i trzeba mu zmienic pieluszke, a mo¿e tylko jest spiacy i zły, ¿e go obudzono? W głowie jej dudniło, ale postanowiła, ¿e nie podda sie teraz bólowi. -Zajme sie toba, Sprawdź pamieta te¿, czy ta kobieta była jej bliska przyjaciółka czy tylko znajoma, ale mówi. ¿e widziała na drodze jakiegos człowieka, swiecacego jak Nowy Jork w swieto Czwartego Lipca. I ona, i Biggs gwałtownie skrecili, ¿eby w niego nie uderzyc. Ona zjechała na jedna strone drogi, cie¿arówka na druga. - Jezu, uwierzyłes w to? - Jak dotad, nie. Marla Cahill przyjedzie tu dzisiaj zło¿yc oficjalne zeznanie, wtedy zobaczymy. - Co sie stało z tym facetem na drodze? - Skoro nie został tam płaski jak nalesnik, a nigdzie w lesie nie natrafiono na ¿aden slad jego ciała, zakładam, ¿e uszedł z ¿yciem, ale sprawdzam, czy w któryms z lokalnych