zarzucić, ludzie gadali. Nawet jego przyjaciele twierdzili, że stracił dawną bystrość, gdy

zazgrzytały na podłodze. – Zły glina to zły glina, mówię wam. – Oj. – Sweet znalazła upragnioną stronę i sprzątnęła gazetę Bledsoe sprzed nosa. – Nie chciałam go zirytować – rzuciła w przestrzeń. Bledsoe skrzywił się, wyraźnie rozczarowany, że nikt nie bawi się w jego ulubioną zabawę – wszystkie nieszczęścia tego świata to wina Ricka Bentza. – Nie przejmuj się. – Martinez wzięła pusty dzbanek i nalała do niego wody. – Zawsze ma zły humor. – A ty zawsze jesteś wredna. Martinez zdusiła uśmiech, zadowolona, że go zdenerwowała. – Nie chciałabym sprawić zawodu – zawołała. – Zabieram się stąd, mam mnóstwo roboty. – Starszy detektyw wstał i wyszedł. – Szczęśliwej drogi – szepnęła Sweet, posłała znaczące spojrzenie Martinez, która odpowiedziała jeszcze szerszym uśmiechem. Hayes masował sobie kark. Było już późno. Wszyscy w wydziale zabójstw pracowali po godzinach. Nerwy detektywów były napięte jak postronki, byli na skraju wybuchu. Bo prawda jest taka, że sprawa sióstr Springer utknęła w martwym punkcie. Owszem, nie minęło dużo czasu od popełnienia zbrodni, ale nie mieli nawet jednego porządnego tropu. Nikt nie widział ani nie słyszał niczego podejrzanego, nikt nie wyczuł nic złego. Przesłuchania krewnych, przyjaciół i sąsiadów przyniosły zero podejrzanych. Nie mieli http://www.lekarzewarszawa.com.pl – Ale Delilah to już przeszłość. A Corrine nie będzie się złościć. Puścił to mimo uszu. Z niepojętych przyczyn Bledsoe wydawał się zazdrosny o jego związek z Corrine. Hayes nie miał pojęcia dlaczego, ale uznał, że lepiej nie analizować motywów Bledsoe. Bledsoe zapalił, gdy zbliżali się do parkingu. – Nie pojmuję Bentza. Wpada tu, opowiada bzdury o duchach, mąci. miesza i zaraz trup ścieli się gęsto. A on, choć był na miejscu zbrodni, zmyka do domu. Twoim zdaniem to się trzyma kupy? – Zaciągnął się mocno dymem. – Czy może jednak jest to odrobinę podejrzane? – Przecież nie wyjeżdża z kraju. – No, nie. Tylko z Los Angeles. I nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – Bo nie wiem, co odpowiedzieć. Hayes spojrzał na Bledsoe, który stał przy swoim kabriolecie. Starszy model bmw. Rano opuścił dach i czarne skórzane siedzenia smażyły się słońcu.

– Do zobaczenia powiedział, ale Lorraine już się rozłączyła. Skręcił na autostradę pogrążony w myślach. Niewiele się dzisiaj dowiedział. Chevrolet impala z przepustką szpitalną, który może jest, a może nie, związany z sobowtórem Jennifer. I kilka innych samochodów. Do tego Shana. W Los Angeles tylko ona wiedziała o San Miguel. Albo sama go tu wysłała, żeby Jennifer mogła się pokazać. O co jej naprawdę chodziło? Sprawdź Nawet o tym nie myśl, upomniał się, ale nie mógł się powstrzymać i wyobrażał sobie, jak wówczas wyglądał zajazd. Pewnie na deskach podłogi leżał dywan. Jasnobłękitny szezlong był nowy i wygodny, biureczko wyglądało na antyk. Łóżko kusiło świeżą, czystą pościelą i dobraną narzutą. Pomyślał, że koło biureczka musiało być krzesło, może obite takim samym błękitnym aksamitem jak sofa. Wyobraził sobie czarną sutannę i koloratkę niedbale rzucone na poręcz. Zacisnął pięści. Jego przyrodni brat, ksiądz James McLaren, był przystojnym mężczyzną – niewinny uśmiech ministranta, mocno zarysowana szczęka, błękitne oczy, których czar działał na wiele kobiet, nie tylko na Jennifer. Niektóre, jak jego eks, podejmowały wyzwanie i robiły, co w ich mocy, by rzucić księdza na kolana. Inne – łagodne, miękkie, w chwili słabości zwracały się do kapłana i ulegały jego czarowi. Bezczelny grzesznik.