wróci do domu, a wtedy policja poprosi ja, ¿eby powiedziała,

- Do diabła! Marla omal na niego nie wpadła. - O co chodzi? - Odwróciła sie i rozejrzała, szukajac we mgle tego, co zwróciło jego uwage. Ale zobaczyła tylko słup ulicznej lampy i tłum pieszych na chodniku. 355 - Chodz. - Nick chwycił ja za nadgarstek, tym razem jednak w jego dotyku nie było nic intymnego. Ruszył przed siebie biegiem, ciagnac ja za soba. Z trudem torowali sobie droge w tłumie pieszych i rowerzystów; raz omal nie wpadli na młoda matke z wózkiem, idaca w przeciwnym kierunku. - O co chodzi?! - krzykneła Marla, dyszac cie¿ko. - Mysle, ¿e ktos nas sledzi. Marle nagle oblał zimny pot. - Kto? - Nie wiem, ale mam zamiar sie dowiedziec. Chodz. Mo¿e uda nam sie go złapac. - Pociagnał ja bocznymi ulicami, scinajac zakrety i przebiegajac przez jezdnie w niedozwolonych miejscach wsród pisku hamulców i trabienia klaksonów. http://www.logopedawarszawa.biz.pl/media/ wymysliła. Była jednak zbyt zmeczona, by teraz sie nad tym zastanawiac. Zapalniczka wyskoczyła ze szczekiem. Alex zapalił papierosa i wydmuchnał kłab dymu. Nacisnał guzik i szyba zjechała w dół, a przez otwarte okno wpłyneło do samochodu chłodne, wilgotne powietrze. Z radia dobiegała spokojna jazzowa muzyka. Alex wyjechał na opustoszałe ulice i ruszył w strone wzgórza. Oswietlone drapacze chmur jasniały na tle nieba. Marla rozpoznała w oddali piramide Transamerica i historyczna dzielnice Jackson Square. Widziała je przedtem zapewne setki razy. I jeszcze cos... jakis przebłysk... Nagle zobaczyła siebie 245

po tylu latach wciąż tu było. Boże, zupełnie zwariowała na jego punkcie. Była wtedy licealistką, a on starszy od niej wrócił do domu po krótkim epizodzie w wojsku. To nie była najmądrzejsza decyzja w twoim życiu, przypominała sobie i wyprostowała się, otrzepując ręce. Nie zamierzała snuć głupich wspomnień, zwłaszcza że czas naglił. Każdy mijający dzień oznaczał, że przez kolejne dwadzieścia cztery godziny nie będzie mogła się spotkać ze swoją córką. Sprawdź określenie. Po prostu dała się ponieść chwili, ot i wszystko. Emocje zapanowały nad zdrowym rozsądkiem, no i wylądowała w łóżku z Nevadą. To, co robili, trudno byłoby nazwać miłością. Owszem, doprowadził ją do orgazmu. Utulił. Powiedział jej, że wszystko będzie w porządku. No i co z tego? Nie pierwszy raz takie rzeczy dzieją się na świecie. Nie, ale tobie przydarzyło się to pierwszy raz! Zacisnęła zęby i rozkazała sobie: to nie może się powtórzyć. Nie mogła dać się odwieść od celu, a ten był prosty - znaleźć Elizabeth. Choćby się waliło i paliło. Jadąc w kierunku Bad Luck zauważyła we wstecznym lusterku światła samochodu, które utrzymywały tę samą bezpieczną odległość od jej wozu bez względu na to, czy dodawała gazu, czy zwalniała. - Wydaje ci się. - Usiłowała sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy zauważyła, że jest śledzona. Czy było to wtedy, gdy tylko wyjechała spod domu Nevady, czy też ktoś czekał na nią na jednym ze skrzyżowań na drodze? - Nic się nie dzieje - powiedziała na głos, ale nie odrywała oczu od lusterka.