Jej śmiech zwiększył tylko jego frustrację. Bardzo

zaraz. – Nie wiem, o co ci... – Dosyć tego. Jego auto stoi pod twoim domem. – Kate pchnęła drzwi i weszła do środka. – Jak śmiesz?! – krzyknęła Julianna. Z sypialni wyszedł Richard, zapinając nerwowo spodnie. – Julianno, co się... – Zatrzymał się na widok Kate i otworzył szeroko usta. Wyglądał tak komicznie, że zachciało jej się śmiać. – K... Kate – zdołał wykrztusić. – C... co tutaj robisz? Łzy same pociekły jej z oczu. – Wolałabym raczej wiedzieć, co ty tutaj robisz. – T... to wcale nie jest tak, jak myślisz. – Nie? – Spojrzała na Juliannę, która zaczęła popłakiwać. Sama nie wiedziała dlaczego, ale zachciało jej się rzygać na ten widok. – A jak? – Ja... em, wylałem kawę na koszulę i... i musiałem ją zdjąć... Kate nawet nie słuchała jego żałosnych wywodów. Jej wspaniały mąż wyglądał jak małomiasteczkowy żul, który tłumaczył się przed policją, dlaczego właśnie w jego kieszeni znaleziono skradziony portfel. Nigdy go takim nie widziała. http://www.magazynsplendor.pl Kochanek jej matki został zastrzelony. Nie złapano mordercy. To dlatego, że Johna trudno jest złapać, pomyślała. Znowu zaczęła drżeć, chociaż tym razem próbowała to ukryć. Wstała, starając się sprawiać wrażenie spokojnej, chociaż po zatroskanej minie Richarda widziała, że nie wychodzi jej to zbyt dobrze. Trzymała się w ryzach, powtarzając w myśli, że John nie ma nic wspólnego ze śmiercią senatora. Niby dlaczego miałoby być inaczej? Dookoła wciąż słyszy się o morderstwach. Tak to jest we współczesnym świecie. John zawsze to powtarzał. I mawiał jeszcze, że śmierć to kula, przed którą nie zdołało się umknąć. Richard odprowadził ją do drzwi. – Niestety nie mogę podać pani więcej szczegółów, ale może pani

skroniach. Bolały ją też oczy i plecy. Po raz pierwszy od spotkania z Lukiem zaczęła tracić nadzieję. Nie była w tym uczuciu odosobniona, tyle że Julianna od razu po powrocie do hotelu pogrążyła się w swoim świecie. Natomiast Luke chodził nerwowo z kąta w kąt. Kiedy próbowała go zagadnąć, odburknął coś takim tonem, że poniechała dalszych prób. Sprawdź jest bardzo ważne, bo dzięki temu łatwiej jej się będzie pogodzić z oddaniem dziecka. Pamiętajcie, ta dziewczyna zaufała właśnie wam. – Kiedy się z nią spotkamy? – spytała Kate głosem zdławionym ze wzruszenia. – Chciałabym jej podziękować. Kobieta spojrzała za okno, a potem znowu na nich. – Nie poznacie jej. Przynajmniej na razie. To ma być adopcja zamknięta. – Zamknięta? – powtórzyła Kate, która zetknęła się już z tym terminem. – Ale ja chciałabym się z nią spotkać. Czytałam, że tak jest lepiej dla dziecka. – My też to wolimy. – Ellen znowu przenosiła wzrok z jednego z nichna drugie. – Ale wybór nalez˙y do matki. – Nie rozumiem, dlaczego to ona o wszystkim decyduje. – Richard zmarszczył brwi. – Myślałem, że obowiązuje zasada partnerska.