Dobrze. Cały czas myślał o rozmowie z Olivią. Teraz przynajmniej pomyśli o czymś innym. Odebrał telefon. – Najwyższy czas. Masz coś dla mnie? – Niewiele. Żadnych odcisków, tylko twoje i moje. Bentz zaklął pod nosem. – Chyba nie spodziewałeś się, że coś będzie. – No nie, ale myślałem, że może los się do nas uśmiechnie. Że może facet coś spartaczył. – Wątpię. Nie ma jeszcze wyników DNA, ale idę o zakład, że nie polizał koperty. Każdy wie, że tego się nie robi, wystarczy obejrzeć CSI, czy co tam chcesz. – Miałem nadzieję – przyznał Bentz. Zobaczył znak zjazdu. – Mamy wyniki badań rodzaju tuszu z aktu, ale pewnie niewiele ci to pomoże. – Warto spróbować. – Bentz zwolnił, włączył kierunkowskaz i zmienił pas. – Wiesz co? Powinieneś sobie odpuścić. – Czyżby? – Wiem, że ci odbija z lenistwa, ale, do cholery, nie możesz sobie znaleźć innego zajęcia? – Czegoś mniej szalonego? – Tak. Na przykład golf. Albo wędkarstwo. Przecież nad zatoką świetnie się łowi. – Pomyślę o tym. Kupię sobie fajną wędkę, skoczę po nią w przerwie między jogą a kaligrafią. – Niezły pomysł. http://www.meblekuchennesklep.com.pl – Proszę – szepnęła z rozpaczą, ale było już za późno. Traciła kontakt z rzeczywistością. – O co? – zapytała przyjaciółka i roześmiała jej się w twarz. – Dobranoc, Sherry – dodała z zadowoleniem. Sherry poczuła, jak łza spływa jej po policzku. Och, Jeny, tak mi przykro. W następnej chwili jej serce przestało bić. Rozdział 30 Samolot w końcu wylądował na lotnisku LAX i O1ivia nie mogła się doczekać, kiedy zejdzie z pokładu. Mieli dwugodzinne opóźnienie, wszyscy się denerwowali, czekając, aż obsługa naziemna naprawi uszkodzoną część. Wystartowali w końcu – lot był niespokojny i pełen turbulencji. Czas uciekał, a Olivię ogarniały coraz gorsze przeczucia. A jeśli Bentz już wyjechał z Los Angeles? A jeśli coś go łączy z sobowtórem Jennifer? A jeśli zginęła kolejna przyjaciółka jego eks?
Ale nie uprzedzajmy faktów. Wszystkie kawałki łamigłówki trafiają na miejsce, ale moja misja jeszcze się nie skończyła. Jeszcze dużo pracy przede mną. Przede wszystkim trzeba zniszczyć tych, którzy już spełnili swoje zadanie, przekazali mu informacje o Jennifer, trzeba wyeliminować tych, którzy ją znali, a teraz są już niepotrzebni. Oddycham głęboko. Sprawdź Nie uśmiechała jej się podróż do Los Angeles tylko po to, by się dowiedzieć, że poniosło go do Seattle, Bostonu czy Timbuktu. Niepokoiło ją, że wymeldował się z motelu. Zadzwoniła ponownie na komórkę. Trafiła na pocztę głosową. Czas pogadać. Zanim wpakuje się w większe tarapaty. – Och, Rick. – Westchnęła i wyszła ze stygnącą herbatą na werandę. Pies nie odstępował jej ani na krok, zapach rozlewiska snuł się między gałęziami cyprysów. Gdzieś w oddali krzyczał drozd, lekki wietrzyk muskał jej włosy. Kochała to miejsce. On też, do cholery. Więc najwyższy czas, by przestał uganiać się za duchami przeszłości i wrócił tu, gdzie jego miejsce. Zanim zginie kolejna Bogu ducha winna kobieta. Montoya nie wierzył własnym oczom. Wpatrywał się w ekran komputera i wyszeptał cicho: