- Na przykład jakie?

- Jakie to były przyczyny? Na ganku robiło się ciemno, ale Nevadzie nie chciało się zapalać światła. Nie ustępowała na krok, więc postanowił postawić kropkę nad „i”. - Ten wywiad jest skończony. - Czy to prawda, że wrobił pan Rossa McCalluma w więzienie? - Został osądzony i skazany. - Dzięki świadkom, którzy nie byli wiarygodni. Świadkom, których sam pan przedstawił do dyspozycji sądu. - Powiedziałem, że ten wywiad jest skończony. Niechętnie wstała i wzięła do ręki neseser. - Wie pan, panie Smith, w tej opowieści oprócz łatwo dostępnych faktów jest jeszcze mnóstwo niejasnych szczegółów. - Naprawdę? - O, tak. - Skinęła głową, jakby zgadzała się z samą sobą; zarzuciła na ramię pasek neseseru i szukała swoich kluczy. - I ja dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi. - Proszę to zrobić - odparł. Błysnąwszy jeszcze raz lodowatym uśmieszkiem, Katrina pomaszerowała do samochodu. Kręciła tym swoim małym, sprężystym tyłkiem, jakby był nie wiadomo jak nadzwyczajny, ale Nevada nie odczuwał zainteresowania. Równie dobrze mógłby chcieć przytulić żmiję. Kiedy usiadła za kierownicą, słońce już schowało się za zachodnimi wzgórzami i szybko nadciągał mrok. Długie fioletowe cienie wpełzały na pola i kilka pierwszych gwiazd zamrugało na niebie. Gdzieś w oddali zawył kojot. http://www.meblekuchennesklep.com.pl/media/ - Cissy, to jest Nicholas. Pamietasz go, prawda? - spytała Eugenia. Cissy, nadasana, obrzuciła Nicka podejrzliwym spojrzeniem. - Nie wydaje mi sie. - Có¿, nie widzielismy sie od dawna - odparł Nick. - Chyba od dziesieciu lat. Cissy wzruszyła ramionami. Najwyrazniej niewiele jato obchodziło. - Jedziemy czy nie? - Pojedziemy, gdy tylko dostaniemy wiadomosc ze szpitala. Nick mówi, ¿e mama sie obudziła i rozmawiała z nim przez chwile. Ale kiedy do niej poszedłem, była znowu w spiaczce.

- Watpie. - Naprawde... - Głowa chwiała sie jej na boki. Marla czuła sie jednak jak idiotka, pozwalajac jakiemus me¿czyznie rzadzic swoim ¿yciem. - Nie... nie pójde do szpitala. - Sadze, ¿e ju¿ najwy¿szy czas poszukac ci innego lekarza. Sprawdź stało. To była jej szansa ucieczki. Zaczekała parę sekund, a potem uchyliła drzwi szafy. W pomieszczeniu było bardzo jasno. Biurko Etty Parsons, na którym stał wazon ze stokrotkami i zdjęcia jej wnuków, świecił się jak choinka bożonarodzeniowa. Shelby zerknęła przez szczelinę w drzwiach i zobaczyła tył głowy i barki Nevady. Naprzeciwko niego siedział sędzia. Miał doskonały widok na recepcję. Była zatem uwięziona w pułapce, chyba że postanowi się ujawnić. - Wiem, że wsadziłeś McCalluma do więzienia - oznajmił sędzia zaskakująco wyraźnym głosem. Serce Shelby na moment przestało bić. - Dowody wskazywały na jego winę. - Czyżby? A co tam, to przecież nie ma znaczenia, prawda? Obaj wiemy, że dostał to, na co zasłużył. - On zabił Estevana. - Na pewno? - Długa cisza. Shelby pociła się jak mysz. Zauważyła, że żyły na karku Nevady nabrzmiewają. - Tego nie wiemy, ale wiemy, że zgwałcił Shelby, i za to dostał to, co mu się należało. Albo i więcej.